Wiadomości

Jan 9, 2022
Lekarze rodzinni są oburzeni pomysłami MZ na walkę z COVID-19. "Przychodnie tego nie wytrzymają"
Pacjenci mają prawo oczekiwać od swojego lekarza wizyty w poradni, także wizyty domowej - podkreśla minister zdrowia. Zapowiedział też sankcje dla lekarzy, którzy z tych obowiązków nie będą się wywiązywać. Wywołało to burzę. Lekarze POZ odebrali słowa szefa resortu jako zarzut, że w czasie pandemii niewłaściwie opiekują się chorymi.


Lekarze rodzinni z Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ) podkreślają, że nowe zadania od początku pandemii sukcesywnie przesuwane są do podstawowej opieki zdrowotnej, nie bacząc na jej wydolność. 85-90 proc. pacjentów z COVID-19 ma być leczonych w ramach "leczenia przedszpitalnego", czyli przez lekarzy POZ. Ale czy podstawowa opieka zdrowotna ma taką możliwość? - pyta Andrzej Masiakowski, ekspert PPOZ.

"Minister oparł cały plan na opiece przedszpitalnej"

Zdaniem lekarzy rodzinnych zrzeszonych w Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ), miniony rok drastycznie pogłębił kryzys w podstawowej opiece zdrowotnej. - Wielokrotnie proponowaliśmy rozmowy z NFZ na temat podjęcia faktycznych działań mających na celu poprawę funkcjonowania POZ, a tu podczas konferencji prasowej słyszymy, że główny ciężar walki z pandemią znów ma spaść na „leczenie przedszpitalne”, czyli barki POZ - zaznacza doktor Bożena Janicka, prezes PPOZ.

- Minister zdrowia pisze czarny scenariusz. Dlaczego tak późno ? Dlaczego rząd nie miał przygotowanego planu zanim zaprosił Polaków na sylwester marzeń? - pyta lekarka.

PPOZ przypomina w komunikacie prasowym, że podczas ostatniej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski zapewnił, że resort jest przygotowany na styczniowe uderzenie nowej mutacji wirusa - Omikron. W tym celu planuje zwiększenie bazy łóżek szpitalnych do 40 tysięcy, a w razie czarnego scenariusza nawet do 60 tysięcy.

- Minister oparł cały plan na „opiece przedszpitalnej”. Odtąd 85-90 proc. pacjentów z COVID-19 nie będzie leczonych w szpitalach, tylko poza nimi w ramach „leczenia przedszpitalnego“, czyli przez lekarzy POZ. Obecność podczas konferencji konsultanta krajowego w dziedzinie medycyny rodzinnej wyraźnie wskazuje na ten właśnie sektor. Czy tym samym szpitale w Polsce utraciły możliwość leczenia większej niż dotąd liczby chorych zakażonych koronawirusem? Ale czy podstawowa opieka zdrowotna ma taką możliwość? - pyta Andrzej Masiakowski, ekspert PPOZ.

Lekarze rodzinni podkreślają, że nowe zadania od początku pandemii sukcesywnie przesuwane są do podstawowej opieki zdrowotnej, nie bacząc na jej wydolność. Jednocześnie przyznają, że o planach resortu zdrowia dowiedzieli się dopiero z mediów.

- Nasze pytanie brzmi: kim w podstawowej opiece zdrowotnej Pan Minister chce „obsłużyć” 90 proc. pacjentów covidowych, którzy z założenia mają pozostać w domach? Po dwóch latach pandemii mamy jeszcze większe braki kadrowe niż przed. Liczba lekarzy i pielęgniarek POZ w przeliczeniu na 1000 mieszkańców należy do najniższych w krajach OECD - przypomina prezes Janicka.

- Ci, którzy są jeszcze aktywni zawodowo, to osoby w dużej mierze w wieku emerytalnym lub przedemerytalnym. Nie zastąpią tego opaski telemetryczne czy pulsoksymetry. Żaden z nich nie ma doświadczenia w leczeniu takim, jakiego wymaga chory leżący w szpitalu - dodaje.

Lekarze rodzinni: nie udźwigniemy kolejnych zadań!

Lekarze PPOZ wskazują na jeszcze jedno poważne zagrożenie. - Nikt dzisiaj nie jest w stanie przewidzieć, który chory zakażony koronawirusem będzie chorował lżej, a który ciężko. Skutek politycznej decyzji o wprowadzeniu domowego leczenia tych chorych prawdopodobnie spowoduje, że większość z nich spotka się z odmową przyjęcia do szpitala, a ci, którzy aktualnie w nich przebywają zostaną „wypchnięci” do leczenia domowego - uważa Andrzej Masiakowski.

Skutki nowych pomysłów resortu zdrowia na walkę z pandemią dla pacjentów oraz podstawowej opieki zdrowotnej - zdaniem PPOZ - będą katastrofalne.

- POZ spotka to samo co szpitale. Będzie zajmować się tylko chorymi na COVID-19, a raczej tylko ich częścią, bo kolejki będą rosły! Podstawowa opieka zdrowotna przestanie leczyć chorych na cukrzycę, choroby serca czy układu oddechowego, które w trakcie pandemii nie zniknęły. Jesteśmy pełni obaw, że kolejne obowiązki, nierealne do spełniania, przyczynią się do agonii podstawowej opieki zdrowotnej - komentuje Bożena Janicka.

- POZ to ostatnia ostoja dla pacjentów, nie tylko covidowych! Pamiętajmy, że od 2 lat zajmujemy się chorymi, którzy nie mogą dostać się do szpitala, z powodu przekształcania wielu oddziałów w covidowe, a przy tym szczepimy oraz edukujemy naszych pacjentów o korzyściach płynących ze szczepień. System POZ w obecnej postaci nie jest w stanie udźwignąć kolejnych zadań - podkreśla prezes PPOZ.

Lekarze POZ. "To my jesteśmy na pierwszej linii frontu walki z pandemią"

- Na konferencji prasowej 5 stycznia, zamiast jakichkolwiek rozwiązań i obostrzeń, minister zdrowia Adam Niedzielski oświadczył, że to specjaliści medycyny rodzinnej mają wziąć większą odpowiedzialność za pacjentów. Opiekę kompleksową, przedszpitalną powinni zapewnić chorym na COVID-19 właśnie lekarze POZ. Diagnoza, teleporada i ocena stanu zdrowia pacjenta, także wizyta osobista w poradni POZ, także podczas izolacji - takie prawa ma pacjent - mówiła na tej samej konferencji prasowej prof. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowa w dziedzinie medycyny rodzinnej - przypomina Porozumienie Zielonogórskie, także zrzeszające lekarzy rodzinnych.

- Takie stanowisko wywołało burzę w środowisku lekarskim. Lekarze POZ odebrali to wprost jako zarzut, że w czasie pandemii niewłaściwie opiekują się swoimi pacjentami - wskazuje PZ, które równie ostro sprzeciwia się stanowisku prezentowanym przez ministra i konsultant krajową.

Organizacja ta wskazuje ponadto, że szef resortu zdrowia zapowiedział sankcje dla tych lekarzy, którzy z tych obowiązków nie będą się należycie wywiązywać. - Zajmą się tym NFZ i Rzecznik Praw Pacjenta - przypomina PZ.

- Muszę zaprotestować. Od półtora roku testujemy, szczepimy na COVID-19, diagnozujemy stacjonarnie i podczas wizyt domowych zakażonych wirusem SARS-CoV-2. To my jesteśmy na pierwszej linii frontu walki z pandemią. POZ pracuje resztkami sił. Dobija nas także fakt, że coraz więcej praktyk się zamyka z powodu braku kadr i musimy przejmować kolejne grupy pacjentów - zaznacza Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

- I jeszcze jedno - coraz częściej zajmujemy się przewlekle chorymi, pacjentami onkologicznymi i chorymi w trakcie specjalistycznego leczenia z uwagi na ograniczenia przyjęć planowych do szpitali! Bo łóżka na oddziałach chirurgicznych czy kardiologicznych od miesięcy przemianowano na covidowe pozbawiając tym samym chorych dostępu do diagnostyki i leczenia. Teraz my mamy tych pacjentów pod opieką - dodaje Jacek Krajewski.

Dodaje, że podczas konferencji prasowej nikt tych pacjentów nie wziął pod uwagę. Na pierwszym miejscu są pacjenci covidowi - w ogromnej większości niezaszczepieni! A reszta? - To chorzy drugiej, gorszej kategorii - wskazuje PZ w komunikacie.

"Wypowiedzi ministra mogą zagrażać zdrowiu pacjentów niecovidowych"

- Wypowiedzi ministra mogą zagrażać zdrowiu innych pacjentów. Oczywiście pacjent ma prawo przyjść do przychodni czy domagać się wizyty domowej podejrzewając zakażenie koronawirusem, ale musi on przestrzegać reguł chroniących innych pacjentów. Nikt go nie zwalnia z odpowiedzialności. Najważniejsze, by taki pacjent nie stwarzał ryzyka zakażenia przewlekle chorych czy personelu przychodni - podkreśla Jacek Krajewski.

- O wizycie takiego pacjenta lekarze muszą wiedzieć wcześniej, by przeorganizować pracę poradni. To musi być bezpieczne dla innych. Przecież w poradniach POZ odbywają się szczepienia przeciw COVID-19 zdrowych pacjentów, przychodzą tam starsi i schorowani, a także rodzice na profilaktyczne szczepienia małych dzieci. Najczęściej do poradni jest jedno wejście! - przypominają lekarze rodzinni z Porozumienia Zielonogórskiego.

- Wizyta pacjenta z covidem pod żadnym pretekstem nie może być w poradni POZ niezapowiedziana, nieumówiona, a taki przekaz został wysłany przez ministra zdrowia. Pacjent ma prawa, ale też obowiązki. Najważniejsze - musi wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowie i za zdrowie innych, a tego nikt na konferencji nie powiedział. Zamiast straszyć sankcjami minister powinien zastanowić się, jak wspierać POZ w tych ciężkich dla wszystkich czasach - podsumowuje Jacek Krajewski.

źródło: rynekzdrowia.pl