Wiadomości

Oct 17, 2017
Nie tylko rezydenci żądają zmian, ratownicy medyczni również. Kto następny?
Ratownicy medyczni w wyniku porozumienia dostali 200 zł i już nic nie mówią o potrzebie naprawiania systemu ratownictwa medycznego. Razi mnie ta cisza. Chcemy tych zmian! - pisze na Facebooku Adam Piechnik, ratownik medyczny, który uczestniczył w proteście głodowym w ramach akcji rezydentów.

Jak pisaliśmy, Porozumienie Zawodów Medycznych, największa organizacja skupiająca pracowników ochrony zdrowia, przejęła w poniedziałek (16 października) protest głodowy rezydentów i przekształca go w protest głodowy PZM w całym kraju.

Komitet Protestacyjny Porozumienia Zawodów Medycznych to podmiot, który powstał wraz z rozpoczęciem protestu głodowego lekarzy rezydentów. PZM tworzy kilkanaście związków i organizacji zrzeszających pracowników służby zdrowia, w tym ratowników medycznych. Czy ratownicy medyczni znowu przypomną o sobie w protestach?

We wpisie udostępnionym na Fb, profil "Ratownictwo Medyczne - łączy nas wspólna pasja", Adam Piechnik ratownik medyczny uczestniczący w głodowym proteście rezydentów wzywa kolegów, by "odkurzyć banery i transparenty, czarne koszulki i znowu głośno mówić i działać".

"Dostali te 200 zł"

Przekonuje, że ratownicy medyczni dali się "wystawić do wiatru" i nie jest realizowane porozumienie, które 18 lipca wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz podpisał z Komitetem Protestacyjnym Ratowników Medycznych oraz Sekcją Krajową Pogotowia Ratunkowego i Ratownictwa Medycznego NSZZ "Solidarność".

Przypomnijmy, że chodzi o porozumienie, które wprowadza średni wzrost miesięcznego wynagrodzenia - wraz ze wszystkimi innymi składnikami i pochodnymi w przeliczeniu na etat albo równoważnik etatu - o 400 zł od 1 lipca 2017 r. oraz o kolejne 400 zł od 1 stycznia 2018 r.

Ratownicy medyczni, to kolejna grupa zawodowa, po rezydentach, która może dać znać o tym, iż nie jest zadowolona z dotychczasowych ustaleń z Ministerstwem Zdrowia - zarówno w kwestii podwyżek jak i tempa zmian w systemie ochrony zdrowia.

- W większości miejsc w Polsce ratownicy pracujący na SOR i izbach przyjęć, blokach, oddziałach i  w transportach nie mają wypłacanych tych dodatków - mówi nam Adam Piechnik, przywołując jeden z powodów niezadowolenia.

Przypomina, że ratownicy medyczni chcieli kompleksowej zmiany systemu ratownictwa medycznego, który nie działa dobrze.

- Jako część społeczeństwa chcemy nie tylko godnych pieniędzy dla siebie - dla ratowników medycznych, ale chcemy też zapewnić społeczeństwu bezpieczeństwo. Tymczasem systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego nie naprawiono, nie wyeliminowano z niego błędów i patologii, co więcej został wzbogacony o kolejną patologię, jaką jest realizacja transportów medycznych przez karetki systemowe - wylicza ratownik medyczny.

Wskazuje, że jeszcze niedawno wiele mówiło się o potrzebie zmiany. - Teraz razi mnie ta cisza. Ratownicy w wyniku porozumienia dostali te 200 zł i już nic nie mówią o potrzebie naprawiania czegokolwiek. Nie tylko we mnie, ale w znakomitej części z nas jest sprzeciw przeciw takiej sytuacji. Chcemy tych zmian. Ratownictwo medyczne to forpoczta systemu ochrony zdrowia, a w oczach społeczeństwa jesteśmy służbą - podkreśla Piechnik.

Czują się oszukani

Apelował o dołączenie się ratowników do protestu rezydentów, który trwa od 2 października. Niezależnie od tego jaką formę się wybierze: oddawanie krwi, urlop na żądanie, urlop na opiekę, demonstracja, protest głodowy. Protestowanie tyle czasu, na ile wystarczają możliwości i zdrowie.

Jakub Nelle, ratownik medyczny oraz administrator profilu ''Ratownictwo Medyczne - łączy nas wspólna pasja'' przypomina, że Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych reprezentując środowisko ratowników medycznych podpisał porozumienie z Ministerstwem Zdrowia, w efekcie zawieszono protest ratowników medycznych.

- Od lipca ratownicy medyczni pracujący m.in. w zespołach ratownictwa medycznego, dyspozytorniach medycznych, szpitalnych oddziałach ratunkowych powinni otrzymać dodatek do pensji w wysokości 400 zł brutto, czyli na rękę około 200 zł. Niestety do dzisiaj są w Polsce miejsca, gdzie dodatek nie jest wypłacany lub jeśli występuje, jest okrojony. Tłumaczenia dyrektorów placówek są różne, a porozumienie podpisane z resortem zdrowia nic dla nich nie znaczy - mówi Rynkowi Zdrowia Jakub Nelle.

Wskazuje, że ratownicy medyczni czują się oszukani przez swoich reprezentantów, Ministerstwo Zdrowia, jak i pracodawców.

- Nie wywiązanie się z porozumienia może być początkiem wznowienia akcji protestacyjnej ratowników medycznych. Całe środowisko czeka na oficjalne stanowisko Komitetu Protestacyjnego Ratowników Medycznych w tej sprawie. Sytuacja jest napięta. Niewykluczone, że ratownicy medyczni w podobny sposób jak nasi koledzy lekarze rezydenci będą ubiegać się o swoje wynagrodzenie i zmiany systemowe poprzez strajk głodowy lub np. oddając krew - podkreślał Nelle, rozmawiając z nami nim jeszcze zapadła decyzja o proteście głodowym PZM w całym kraju.

Związki ratowników: nie poddaliśmy się

Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych, przyznaje, iż wie jakie są nastroje wśród ratowników medycznych: - Większość z nich uważa, że Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych (związki zawodowe go tworzące) sprzedał ratowników za marne grosze - 200 zł miesięcznie.

- Z jednej strony domagają się działania i walki za sprawę, z drugiej żądają ustąpienia, dymisji i tym podobnych działań mających na celu wymianę reprezentantów środowiska. To pokazuje jedno, Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych (związki zawodowe go tworzące) stoi murem za ratownikami, nawet tymi którzy nie są zrzeszeni w tych organizacjach, ale ratownicy nie stoją murem za KPRM-em - mówi Rynkowi Zdrowia Piotr Dymon.

Dodaje: - Nigdy jednak nie stwierdziliśmy, że się poddaliśmy i że kończymy starania o poprawę systemu (realizację zapisów porozumienia) i poprawę bytu ratowników (godne zarobki). To, że nie informujemy o tym w mediach społecznościowych np. na Facebooku, czy nie afiszujemy się z działaniami nie oznacza, że nic nie robimy - mówi przewodniczący OZZRM.

Odpowiada też na zarzut o przystanie na niewielką kwotę dodatku do wynagrodzenia.

- Dlaczego zgodziliśmy się na te, jak to nazywają nasi koledzy ''ochłapy''? Z prostej przyczyny: chcieliśmy systematycznego zmniejszania różnicy w wynagrodzeniach pomiędzy ratownikami a pielęgniarkami. Już teraz, a nie kiedyś tam, w przyszłości - zaznacza Dymon.

Dodaje, że działalnością związkową zajmuje się od 18 lat i wie, że nic w branży ratownictwa medycznego nie przychodzi łatwo.

- Koledzy ratownicy oczekują sukcesów już, natychmiast. Pomimo tego, że wszyscy wiedzą, iż zmiana systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego będzie długotrwałym procesem. Tak samo długotrwałym procesem jest zwiększanie zarobków. Czekamy na reakcję rządu, na wywiązanie się z zapisów porozumienia. Jeżeli nie spełnią najważniejszych postulatów, wrócimy do punktu wyjścia - zapowiada przewodniczący związku ratowników medycznych.

źródło: rynekzdrowia.pl