Wiadomości

Oct 26, 2016
Ministerialne reformy hamują inwestycje szpitali
Reforma sektora ochrony zdrowia wstrzymała wielomiliardowe inwestycje szpitalne. Trudno planować wydatki, jeśli nie wiadomo, w jakim kierunku pójdą zmiany – przekonują dyrekcje szpitali.


Nowa perspektywa unijna obowiązuje trzeci rok, zatem fundusze europejskie powinny płynąć już szerokim strumieniem do szpitali. Tylko teoretycznie, bo jak twierdzą władze szpitali oraz część ekspertów,  większość inwestycji czeka w blokach startowych.

„Wszystko dlatego, że nowy rząd wziął pod lupę programy regionalne i ich priorytety, konkursów więc ciągle nie ma. Nie ma też nowych, dużych przetargów – mówi Marek Wójcik, ekspert ds. ochrony zdrowia w Związku Powiatów Polskich. - Niektóre samorządy mają już nawet odłożone fundusze na wkład własny. Dla nich dotacje unijne są często jedyną szansą na przeprowadzenie dużych i kosztownych projektów w ochronie zdrowia. Prędzej czy później będzie trzeba je zrealizować. Większość placówek nie przeprowadziła inwestycji wynikających z nowych wymogów sanitarnych, które mają obowiązywać od 2018 r. (w przypadku tych wymagań potrzebne inwestycje są szacowane nawet na 4-5 mld zł – przyp. red.). Pieniądze będą też potrzebne na informatyzację służby zdrowia”.

Chcą, ale nie mogą

Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali potwierdza, że placówki, choć chciałyby inwestować, teraz się boją. „Obecnie jest najgorszy moment na inwestycje. Sektor ochrony zdrowia czeka duża reforma i trudno dzisiaj przewidzieć, w jakim kierunku pójdą zmiany. Dla placówek medycznych największym znakiem zapytania jest publiczna sieć szpitali. Dyrektorzy nie wiedzą, czy zarządzane przez nich ośrodki trafią od sieci, czy później będą miały szansę na pozostałą, konkursową część funduszy. Do czasu otrzymania odpowiedzi na te pytania, nie będą inwestować” – uważa Jarosław J. Fedorowski.

Nie oznacza to, że firmy nie chcą inwestować. Wręcz przeciwnie, w kolejce czeka już lista projektów do zrealizowania. „Choć szpitale dużo inwestowały w ciągu ostatnich kilku lat, na horyzoncie ciągle są wielomiliardowe projekty. Do 2018 r. mają czas na dostosowanie infrastruktury do warunków sanitarnych, w kolejce są też bardzo popularne inwestycje w odnawialne źródła energii” – informuje Jarosław J. Fedorowski.

Marek Wójcik przyznaje, że kolektory i panele słoneczne są jednym z popularniejszych kierunków rozwoju. „Rzeczywiście, szpitale przodują w tym obszarze. Spodziewam się, że w nowym rozdaniu unijnych pieniędzy, jednym z popularniejszych priorytetów, jeśli chodzi o dotacje, będą kolektory i panele słoneczne” – mówi Marek Wójcik.

W poszukiwaniu innych funduszy

Polska Federacja Szpitali bada również możliwości innych źródeł finansowania dla alternatywnej energii. „Obecnie rozglądamy się za publicznymi dotacjami dla niewielkich turbin wiatrowych, które mogłyby generować prąd dla szpitali” – podaje Jarosław Fedorowski.

Kolektory i panele to, obok lądowisk dla helikopterów, jedne z najczęstszych celów dotacyjnych wśród wniosków zgłaszanych przez placówki medyczne. Na wsparcie mogą zresztą liczyć również ze strony Szwajcarsko-Polskiego Programu Współpracy (tzw. Fundusz Szwajcarski). Jego ostatnim beneficjentem był samorząd województwa mazowieckiego i podległe mu szpitale – w 12 lecznicach kończy się właśnie inwestycja w kolektory słoneczne, warta ponad 40 mln zł (85 proc. zwróci program).

W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku zamontowano 461 kolektorów. Placówka szacuje, że koszty podgrzewania wody spadną o około 25 proc., a liczba wyemitowanego dwutlenku węgla spadnie o 200 ton rocznie. „To doskonały sposób na realne i trwałe oszczędności” – przekonuje Stanisław Kwiatkowski, dyrektor płockiego szpitala.

Ministerialne sito

Znaczna część funduszy, zanim trafi do placówek medycznych, przejdzie przez weryfikację w Ministerstwie Zdrowia, które odpowiada za wdrożenia w Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko (POIiŚ), Programie Wiedza Edukacja Rozwój, Norweskim Mechanizmie Finansowym oraz Mechanizmie Finansowym Europejskiego Obszaru Gospodarczego.

W ramach dwóch działań IX osi POIiŚ będzie można realizować projekty z zakresu infrastruktury ochrony zdrowia o znaczeniu krajowym. Inwestycje te mają ułatwić dostęp do leczenia na terenie całego kraju, m.in. w ramach ratownictwa medycznego lub ponadregionalnych wysokospecjalistycznych ośrodków medycznych, które zajmują się leczeniem np. chorób cywilizacyjnych.

Zdaniem eksperta

Długa lista niewiadomych

Robert Mołdach, ekspert ds. ochrony zdrowia Pracodawców RP:

Dzisiaj jest najgorszy moment na inwestycje w ochronie zdrowia. Każdy dyrektor szpitala, ze względu na duże ryzyko, z wielką ostrożnością podchodzi do nowych projektów. Ryzyko jest spowodowane niewiadomą, która dotyczy zarówno szpitali prywatnych, jak i publicznych. Szpitale nie wiedzą, czy wejdą do sieci, czy i na jakie świadczenie dostaną pieniądze.

Muszę przyznać, że dzisiaj na rynku panuje chaos. Z jednej strony zaczęły się pojawiać mapy potrzeb zdrowotnych i IOWISZ (Instrument Oceny Wniosków Inwestycyjnych w Sektorze Zdrowia), potwierdzający potrzebę i zasadność inwestycji. Wszystko miało pójść w stronę racjonalizacji, również inwestycji, a jest to jak najbardziej właściwy kierunek. Ale co będzie teraz, nie wiadomo. Czy mapy potrzeb i formularz IOWISZ będą kompatybilne z publiczną siecią szpitali? Co z nieracjonalnymi, publicznymi inwestycjami, które kosztowały wiele milionów złotych. Czy mimo nieracjonalności placówki te wejdą do sieci, bo ktoś uzna, że za dużo już zostało wydane, czy jednak nie. Lista pytań jest naprawdę bardzo długa.

źródło: pulsmedycyny.pl