Wiadomości

Jul 16, 2016
Kardiolodzy piszą list otwarty do prezesa NIK
W piątek (13 lipca) Stowarzyszenie Zawodowe Kardiologów Interwencyjnych wystosowało list otwarty do Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, w którym wyraża protest przeciwko wnioskom przedstawionym w opublikowanym 31 maja raporcie NIK p.t.: „Realizacja świadczeń zdrowotnych z zakresu kardiologii przez publiczne i niepubliczne podmioty lecznicze”.

Kardiolodzy odpowiadają m.in. na zawartą w raporcie tezę postawioną przez NIK, iż w Polsce funkcjonowało zbyt dużo ośrodków kardiologii inwazyjnej, i podkreślają, że według map potrzeb zdrowotnych, przygotowanych w ostatnim czasie przez Ministerstwo Zdrowia, konieczne jest utrzymanie jednego ośrodka na 250 tys. mieszkańców.

Konieczność zapewnienia istnienia jednego ośrodka w przeliczeniu na wspomnianą populację wielokrotnie podkreślali również poprzedni konsultanci krajowi w dz. kardiologii. Przemawia za tym także wielkość naszego kraju i jego gęstość zaludnienia (duże rozproszenie ludności) - przekonuje Stowarzyszenie w informacji dla prasy przekazanej redakcji Rynkowi Zdrowia.

Zgodna ze wskazanymi wytycznymi taka liczba ośrodków zapewnia pacjentom możliwość dotarcia w momencie zawału, a więc zagrożenia zdrowia, a nawet życia, do placówki w przeciągu 30-60 minut, czyli tzw. „złotej godziny”, dzięki czemu możliwe jest, że zawał nie powstanie lub będzie bardzo niewielki i nie będzie miał istotnego wpływu na ich dalsze życie - uzasadnia Stowarzyszenie.

Obecnie sieć ośrodków jest tak rozplanowana, by każdy pacjent w momencie zawału nie musiał być transportowany na dłuższych dystansach niż 50 km. Dodatkowym uzasadnieniem takiej liczby pracowni jest możliwość ich wykorzystania do elektroterapii, zabiegów chirurgii endowaskularnej i interwencyjnego leczenia udaru mózgu.

Dla przykładu, w Niemczech działa jeden ośrodek kardiologii inwazyjnej na 200 tys. mieszkańców, a w USA jeden ośrodek na 130-150 tys.

źródło: rynekzdrowia.pl