Wiadomości

Mar 20, 2016
ZUS pożycza, ale nie oddaje
Do końca marca Zakład Ubezpieczeń Społecznych powinien oddać ponad 39,1 mld złotych pożyczek, które w poprzednich latach dostał (oprócz dotacji) z budżetu państwa na wypłatę rent i emerytur. Już wiadomo, że ubezpieczyciel nie zwróci pieniędzy w terminie.

Potwierdza to w rozmowie z Onetem Radosław Milczarski z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

- Na dzień 31 marca 2016 roku przypada termin zwrotu pożyczek na łączną kwotę 39,1 mld złotych, jednak termin ich spłaty zostanie prolongowany na 31 marca 2017 roku. Obecnie Zakład jest na etapie przygotowań do podpisania z Ministrem Finansów aneksów prolongujących spłatę tych pożyczek – mówi nam Radosław Milczarski i tłumaczy dlaczego ZUS nie odda pieniędzy: - W uzgodnieniu z Ministrem Finansów podjęto decyzje, że środki z wpływających składek zostaną przeznaczone na wypłaty świadczeń, nie zaś na spłatę pożyczek z budżetu państwa, których termin spłaty zostanie prolongowany.

- ZUS nie ma możliwości spłaty pożyczek. To system permanentnie deficytowy, który potrzebuje coraz większego wsparcia ze strony budżetu państwa. Zakład nie ma zdolności na to, by oddać pieniądze – mówi nam Jakub Sawulski z Instytutu Badań Strukturalnych.

Rzeczywiście, od lat wydatki i wpływy Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z którego wypłacane są emerytury i renty nie bilansują się. Co roku, kasa Zakładu potrzebuje więc zastrzyku pieniędzy z budżetu państwa. To przede wszystkim dotacje – w tym roku to ok. 44 mld złotych, ale też nieoprocentowane pożyczki, które muszą być przeznaczone na wypłatę świadczeń gwarantowanych. ZUS nie dość, że nie ma pieniędzy na zwrot dotychczasowych pożyczek, to jeszcze planuje zaciągnąć w 2016 roku kolejne zobowiązania – ponad 4,9 mld złotych.

Można przypuszczać, że w kolejnych latach będzie przynajmniej podobnie. Z prognoz ZUS dowiadujemy się, że w latach 2017-2021 na emerytury i renty brakować będzie każdego roku od 48,7 do 50,6 mld złotych. To najbardziej korzystny wariant. Opcja najbardziej pesymistyczna zakłada, że dziura wyniesie 65,2 mld złotych w 2017 roku i w ciągu pięciu kolejnych lat powiększy się do ponad 90,5 mld złotych.

Po kryzysie

Bez dodatkowych pieniędzy z budżetu państwa nie obejdzie się, prawdopodobne więc, że ZUS nadal będzie zapożyczał się w kasie państwa. Może to robić od 2009 roku. Wtedy w życie weszła nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, wprowadzająca możliwość udzielania nieoprocentowanych pożyczek na wypłatę świadczeń gwarantowanych. Zmiany w prawie wprowadzono po wybuchu kryzysu finansowego, kiedy sytuacja budżetu państwa była bardzo napięta i zwiększenie dotacji dla FUS powiększyłoby państwowy deficyt. Na to rząd Donalda Tuska nie mógł sobie pozwolić.

Pożyczki były wyjściem z sytuacji, bo nie są traktowane jako wydatki (jak jest w przypadku dotacji), ale jako rozchód, który nie ma wpływu na deficyt. Gabinet Donalda Tuska argumentował, że z budżetowych pożyczek może już korzystać Narodowy Fundusz Zdrowia, a „proponowane zmiany zapewnią korzystniejsze warunki uzyskania przez FUS pożyczki z budżetu państwa lub z FRD (Fundusz Rezerwy Demograficznej – red.) od warunków oferowanych przez instytucje finansowe działające na zasadach wolnorynkowych”.

Rekord padł w 2013 roku

ZUS chętnie korzystał z nowych możliwości. Jeszcze w 2009 roku ubezpieczyciel pożyczył 5,5 mld złotych. Dotychczasowy rekord padł w 2013 roku, kiedy ubezpieczyciel pożyczył z kasy państwa 12 mld złotych. W ubiegłym roku było to ponad 5,5 mld złotych, a w sumie ZUS zapożyczył się już na ponad 45,3 mld złotych.

Gros tej kwoty (39,1 mld złotych) ubezpieczyciel powinien oddać do końca marca, resztę pieniędzy – do końca marca 2019 roku. Ale w kasie Zakładu wciąż jest spora dziura, mimo, że do ZUS-u płyną już pieniądze z Otwartych Funduszu Emerytalnych (po reformie, która weszła w życie w 2014 roku).

Umorzenie. To się musi stać

- Nie ma żadnych szans na to, żeby ZUS spłacił pożyczki – powtarza Jakub Sawulski, ekspert Instytutu Badań Strukturalnych i ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. – Jedynym rozwiązaniem jest właśnie aneksowanie umów i przekładanie terminów spłaty pożyczki. W dłuższej perspektywie zostaje ich umorzenie. To się musi stać – mówi nam Jakub Sawulski.

źródło: biznes.onet.pl