Wiadomości

Nov 14, 2015
Na tropie nosicielstwa wadliwych genów. To też profilaktyka raka
- Geny predysponujące do raka mogą zasadniczo zmieniać przebieg choroby. Wiedza ta wydaje się być najważniejszym zyskiem dla pacjenta - mówi prof. Krystian Jażdżewski, odkrywca pierwszego genu, którego mutacja zwiększa ryzyko zachorowania na raka tarczycy.

Prof. Krystian Jażdżewski, kierownik Laboratorium Genetyki Nowotworów Człowieka w Centrum Nowych Technologii i Zakładu Medycyny Genomowej w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym podkreśla, że dla większości nowotworów mutacje, które można znaleźć, zwiększają ryzyko zachorowania w sposób niewielki, mniej niż dwukrotny. Jednak dzięki tym mutacjom zdobyliśmy ważne informacje na temat powstawania raka.

60 genów grożących rakiem
Dziś znamy ok. 60 zmutowanych genów, które związane są ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na różne typy raka.

- Część mutacji zwiększa ryzyko radykalnie np. mutacja genu TP53 wiąże się ze 100 proc. pewnością zachorowania na raka (mózgu, kości, piersi lub nadnerczy), mutacja genu BRCA1 daje 40-80 proc. ryzyko zachorowania na raka piersi, raka jajnika czy raka prostaty - wyjaśnia prof. Jażdżewski.

Podkreśla również, że pacjenci urodzeni ze zmutowanymi genami przede wszystkim powinni szybciej i intensywniej nadzorować stan swojego zdrowia. A mimo to powszechne rekomendacje profilaktyczne nie dotyczą tej grupy.

Na przykład, zalecenia dotyczące wykonania mammografii w 40 roku życia odnoszą się do populacji ogólnej i nie uwzględniają indywidualnego ryzyka danej osoby. Dla nosicielki mutacji BRCA1 takie badanie powinno być wykonane przynajmniej 15 lat wcześniej.

Kolonoskopia z kolei rekomendowana osobom 50-letnim, u nosicieli groźnych mutacji powinna być wykonaną 20 lat wcześniej. W czasie kolonoskopii usuwane są polipy, dzięki czemu rak jelita grubego nigdy się nie pojawi.

Znamy mutacje w raku tarczycy
Jak opowiada w rozmowie z rynkiem zdrowia.pl, prof. Krystian Jażdżewski, odkrycia pierwszego genu, którego mutacja zwiększa ryzyko zachorowania na raka tarczycy dokonał pracując w zespole światowej sławy fińskiego genetyka prof. Alberta de la Chapelle.

- Badania były żmudne i trwały szereg lat. Mutacja znajduje się w dopiero co odkrytej nowej klasie genów regulatorowych zwanych mikroRNA. Była to pierwsza opisana mutacja w mikroRNA o olbrzymim znaczeniu dla ich funkcji - wyjaśnia.

I dodaje: - Dzisiaj wiemy, że genów zwiększających ryzyko zachorowania na raka tarczycy jest więcej. Poza mikroRNA-146, wpływ na zachorowanie na ten rodzaj nowotworu mają jeszcze geny: CHEK2, BRCA1 czy DIRC3.

W ocenie profesora, zazwyczaj mutacje zwiększające ryzyko pojawienia się nowotworu dotyczą genów kontrolujących prawidłowy wzrost i rozwój komórek.

Odkryta przez zespół, w którym pracował, mutacja mikroRNA-146 jest o tyle ciekawa, że powoduje ona z jednej strony obniżenie ilości prawidłowego genu mikroRNA-146, czyli utraty jego funkcji, z drugiej strony powoduje, że powstaje nowy, zmieniony gen mikroRNA, który zaczyna regulować życie komórki w sposób nieprzewidziany.

Gdy to wiemy, leczymy lepiej
Wiedza dotycząca nosicielstwa mutacji genetycznych warunkujących predyspozycje w kierunku raka tarczycy pozwala na zdobywanie ważnych informacji na temat powstawania raka.

Równocześnie, geny predysponujące do raka tarczycy mogą zasadniczo zmieniać przebieg choroby i wiedza ta wydaje się być najważniejszym zyskiem dla pacjenta.

- Trzeba mieć świadomość tego, że rak tarczycy nie należy do zbyt częstych nowotworów. Ryzyko, że w czasie swojego życia zachorujemy na ten rodzaj nowotworu wynosi jedynie ok. 0,8 proc. Dla nosicieli mutacji ryzyko to zwiększa się dwukrotnie, i wynosi 1.6 proc - mówi prof. Krystian Jażdżewski.

Jak tłumaczy, w tej grupie chorych, którym przytrafił się ten rak, ok. 30 proc. pacjentów urodziło się z groźnym wariantem w genie DIRC3. Jego nosicielstwo naraża chorych na niepomyślny przebieg raka tarczycy, dlatego powinni być oni leczeni bardziej zdecydowanie.

Prof. Krystian Jażdżewski wyjaśnia, że rak tarczycy to choroba przebiegająca w zdecydowanej większości bardzo łagodnie - ponad 90 proc. pacjentów przeżywa 10 lat. Nie zmienia to jednak faktu, że dla pacjenta, który odziedziczył groźny wariant w genie DIRC3 wczesna diagnostyka i leczenie mogą przysporzyć dużych korzyści zdrowotnych. A ich uzyskanie umożliwia nasza wiedza na temat nosicielstwa zmutowanych genów.

Profilowanie genetyczne
Nasz rozmówca zaznacza też, że pacjenci najwięcej korzyści odnoszą badając swoje geny pod kątem mutacji związanych z występowaniem najczęstszych nowotworów, takich jak rak jelita grubego, rak piersi, jajnika, czy macicy.

Podobnego zdania jest prof. Jan Lubiński, szef Międzynarodowego Centrum Nowotworów Dziedzicznych Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Przypomina, że wykonanie profilowania genetycznego pacjentów chorych na raka jeszcze przed rozpoczęciem terapii zwiększa skuteczność leczenia i poprawia ich rokowania.

Badania, które udowodniły tę zależność w kierowanym przez prof. Lubińskiego Centrum prowadzone były w 2006 roku na grupie 93 Polek z mutacją BRCA1.

Wówczas to 72 pacjentkom z rakiem piersi w trzecim stadium rozwoju, zaproponowano, by najpierw poddały się chemioterapii z wykorzystaniem cisplatyny. Dopiero potem skierowano je na operację. Pozostałe 21 kobiet przeszło zabieg niepoprzedzony chemioterapią. U tych ostatnich wyniki leczenia były aż trzykrotnie gorsze.

Nowoczesna profilaktyka
Pacjent odnosi też inne korzyści. Dr Tomira Chmielewska-Ignatowicz z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie uczestnicząca w badaniach WUM dotyczących świadomości istnienia badań genetycznych zwraca uwagę, że badania genetyczne są pewną formą profilaktyki onkologicznej.

- Znajomość własnego profilu genetycznego pozwala przede wszystkim zniwelować strach przed pojawieniem się nowotworu u osoby spokrewnionej z chorym. Odnalezienie genu nie jest równoznaczne z chorobą, ale wiedza na temat posiadania danego genu pozwala na zmianę dotychczasowych nawyków, czy to żywieniowych, czy też dotyczących stylu życia zwiększających ryzyko zachorowania. Skłania nosicieli wadliwego genu do systematycznych badań - przyznaje Tomira Chmielewska-Ignatowicz.

Podkreśla również, że z przeprowadzonych badań naukowych wynika, że Polacy chcą wykonywać takie badania, ale nie wiedzą, gdzie mogą się im poddać i na czym takie badanie polega. Niestety lekarze nie zawsze są na tyle dobrze zorientowani, by odpowiadać rzeczowo na takie pytanie.

Nieznajomość genów szkodzi?
W Zakładzie Medycyny Genomowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który współpracuje z Warsaw Genomics, spółką Uniwersytetu Warszawskiego, można wykonać wielogenowe testy genetyczne oparte o sekwencjonowanie genomowe. Koszty badania dzieci refunduje NFZ, jeśli zleci je lekarz genetyk kliniczny. Dorośli są w mniej korzystnej sytuacji i za większość badań płacą samodzielnie.

- Pacjenci są poddawani badaniom genetycznym, w których wykorzystując najnowsze techniki sekwencjonowania całogenomowego określane jest indywidualne ryzyko zachorowania na nowotwory. W jednym badaniu analizowane są wszystkie geny powiązane z danym rakiem np. 25 genów wpływających na powstanie raka piersi czy raka jelita grubego, w tym pełne sekwencji BRCA1 i BRCA2, czy też MLH1, MSH2, MSH6, PMS2, TP53 - wyjaśnia prof. Krystian Jażdżewski.

Jak dodaje, mimo tego, iż testy te nie należą do najtańszych (cena 3000-6000 zł), to warto pamiętać, że wykonuje się je jedynie raz w życiu. Dzięki takiej profilaktyce wiemy, czy mamy zwiększone ryzyko zachorowania na raka, co jest szczególnie ważne, gdy w naszej najbliższej rodzinie ktoś już na raka chorował. Znając swoje obciążenie genetyczne, można podjąć działania prowadzące do wczesnej diagnozy raka. Rozpoznając raka wcześnie, można go w pełni wyleczyć.

Źródło: rynekzdrowia.pl