Wiadomości
- W ciągu ponad 10 lat aktywności w Porozumieniu Zielonogórskim poznałem wielu ministrów tego resortu. Obserwowałem ich gdy zaczynali rządzić, gdy rządzili i gdy musieli z rządzenia zrezygnować. Często w niesławie. Ostatnio wciąż czuję zażenowanie, że jeden z nich ciągle posiada dyplom lekarza… - przyznaje Krajewski.
Przypomina, że Porozumienie Zielonogórskie zawsze na początku urzędowania dawało kolejnym ministrom kredyt zaufania i oferowało pomoc w naprawie systemu ochrony zdrowia.
- Zazwyczaj ministrowie deklarowali współpracę, a później i tak robili wszystko po swojemu, to znaczy po partyjnemu. Czyli - oszczędzali niski budżet ochrony zdrowia kosztem życia pacjentów. Najczęściej źle się to kończyło - stwierdza prezes PZ.
Dodaje: - Dlatego obietnice nowej władzy, która zapowiadała w kampanii wyborczej podwyższenie nakładów na ochronę zdrowia z obecnych 4,7 do 6,0% PKB, przyjąłem z zadowoleniem. Zwłaszcza, iż wśród polityków zaczęło pojawiać się zrozumienie dla roli lekarzy rodzinnych i świadczeniodawców podstawowej opieki zdrowotnej w systemie ochrony zdrowia.
- Przecież właśnie wzmacnianie roli POZ i lekarzy rodzinnych, dzięki prowadzonej przez nich profilaktyce, promocji zdrowia i wczesnemu wykrywaniu chorób oraz rehabilitacji, umożliwi poprawę całego systemu i wpłynie na zmniejszenie liczby kosztownych zabiegów i terapii szpitalnych. Zwiększy natomiast dostęp do świadczeń medycznych - uważa.
- Aby tak się stało niezbędne jest powierzenie podstawowej opieki zdrowotnej lekarzom - specjalistom medycyny rodzinnej, dbałości o zwiększanie ich liczby poprzez kształcenie i odpowiednie planowanie rezydentur. Uatrakcyjnienie tego zawodu i przywrócenie jego godności, której ubliżali niektórzy poprzednicy kierujący resortem zdrowia - dodaje Jacek Krajewski.
Źródło: rynekzdrowia.pl