Wiadomości

Aug 19, 2015
MZ za przesunięciem terminu wprowadzenia polis od zdarzeń medycznych

Ministerstwo Zdrowia jest za przesunięciem z 1 stycznia 2016 r. na 1 stycznia 2017 r. wejścia w życie obowiązku posiadania przez podmioty lecznicze prowadzące szpital umowy ubezpieczenia z tytułu zdarzeń medycznych - potwierdził nam rzecznik ministra zdrowia.

 

Taka propozycja znalazła się w poselskim projekcie ustawy o zmianie ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, ustawy o zmianie ustawy o działalności leczniczej oraz niektórych innych ustaw.

”Projekt stanowi, iż obowiązek posiadania stosownej polisy wejdzie w życie z dniem 1 stycznia 2017 r. Ministerstwo Zdrowia pozytywnie ocenia powyższą propozycję” - poinformował Rynek Zdrowia Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy ministra zdrowia.

Wyjaśnił, że ”podmioty lecznicze napotykają trudności związane z zawarciem przedmiotowych umów, przede wszystkim w związku z ograniczoną ofertą rynku usług ubezpieczeniowych (a co za tym idzie bardzo wysokimi kosztami polisy)”.

Za mało i za drogo
Dodajmy, że według danych Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia, na dzień 31 stycznia tego roku wspomnianym ubezpieczeniem (z którego wypłacane mają być odszkodowania i zadośćuczynienia dla poszkodowanych w szpitalach pacjentów) legitymowało się jedynie 7 lecznic.

Wykupienie polisy z tytułu zdarzeń medycznych oznacza dla placówki znaczne wydatki - nie mniej niż 300 tys. zł, jak mówią przepisy. Ostateczna kwota jest uzależniona od liczby łóżek w szpitalu i sumy ubezpieczenia w odniesieniu do jednego łóżka, która wynosi nie mniej niż 1 tys. zł.

W związku z tym wykształciła się praktyka, że poszkodowany pacjent kieruje skargę do wojewódzkiej komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. Jeśli potwierdzi ona, że doszło do zdarzania medycznego, może on zażądać pieniędzy od szpitala. Ale ten, jak wspomnieliśmy, nie ma polisy od zdarzeń medycznych, ma wykupione OC. Pacjent może wziąć pieniądze z ubezpieczenia OC szpitala (zdarzało się, że proponowano kilka złotych), albo - co się często zdarza - dochodzić większej kwoty w sądzie.

Prawną barierą w sprawnym i szybkim dochodzeniu roszczeń jest to, że nie funkcjonuje ustawa z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (Dz. U. z 2013 r. Nr 217, z późn. zm.) w zakresie obowiązku posiadania przez podmiot leczniczy prowadzący szpital umowy ubezpieczenia z tytułu zdarzeń medycznych (same zdarzenia medyczne zostały wprowadzone przepisami ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta).

Nieudane próby
Obowiązkowe ubezpieczenia od zdarzeń medycznych próbowano wprowadzić kilkakrotnie.

Poprzednio nieprzekraczalny termin wyznaczono na 1 stycznia 2014 roku. Ostatnio na 1 stycznia 2016 r. (zgodnie z art. 3 ust. 3 ustawy z 11 października 2013 r. o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw - Dz. U. poz. 1290). Teraz ma to być 1 stycznia 2017 r.

Za każdym razem sprawa rozbijała się o brak pieniędzy na zakup polis.

- Intencje były dobre, a wyszło jak zwykle. To jest zwyczajne odsunięcie problemu, bo protesty szpitali by się natychmiast pojawiły - oceniła grę w terminy Dorota M. Fal, ekspert ds. ubezpieczeń zdrowotnych.

Komentując w Porannych rozmaitościach radiowej Jedynki (13 sierpnia) kolejne przesunięcie daty posiadania polis, Aleksandra Kurowska z Instytutu Zdrowia i Demokracji stwierdziła, że dla większości pacjentów wprowadzenie tego obowiązku mogłaby się skończyć mniej korzystnie, ponieważ szpitale z roku na rok mają coraz wyższe koszty działania.

Jak zauważyła, szpital musiałby z własnego budżetu zapłacić minimum kilkaset tysięcy złotych, a w przypadku niektórych placówek nawet około miliona złotych za takie ubezpieczenia.

Placówki miałby problem skąd te pieniądze wziąć. W praktyce musiałby poczynić oszczędności albo na lekach, albo na zakupie nowego sprzętu, albo na pracownikach - przestrzegała.

Więcej pieniędzy, ale nie na roszczenia pacjentów
Analizując sytuację szpitali, należy jednak pamiętać, że plan finansowy NFZ na 2016 rok zakłada przychody w wysokości 72,4 mld zł (o 4,3 proc. więcej niż przewiduje plan na rok bieżący). Informując o tym sejmową komisję zdrowia, wiceprezes NFZ Julita Jaśkiewicz dodała, że nakłady na leczenie szpitalne mają być wyższe o ponad 5 proc. (na szpitalnictwo ma być przeznaczone 43,5 proc. wszystkich środków, dla porównania: na POZ - 13,7 proc. budżetu NFZ ).

Czy zakładany na 2016 r. wzrost przychodów NFZ o 4,3 proc. nie jest okazją, by na tyle dofinansować szpitale, aby wreszcie zakończyć sprawę wypłat odszkodowań z tytułu zdarzeń medycznych?

MZ nie bierze jednak pod uwagę opcji uwzględnienia przez NFZ w kontraktach ze szpitalami dodatkowych kwot na to ubezpieczenie lub na jego refundację. Zasady nie ulegną zmianie, szpitale będą musiały same sobie radzić.

Nie poradzą sobie również w 2017 r.

Przypomnijmy, że sama idea omawianego mechanizmu zrodziła się z tego, że schorowani ludzie latami procesowali się ze szpitalami. Żeby ułatwić im drogę do uzyskania roszczeń, wzorem krajów skandynawskich, powołano w Polsce specjalne komisje ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. Zabrakło tylko sensownego pomysłu, z czego płacić pacjentowi.

(Źródło: Rynek Zdrowia)