Wiadomości
Na miejscu okazało się, że dziecku nic nie jest, a zgłaszająca problem babcia pozostaje w stanie "po spożyciu". Kobieta nie potrafiła racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania. Sprawa trafi do sądu. Za bezpodstawne zaalarmowanie służb ratunkowych grozi kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywna - informuje Gazeta Wyborcza.
Do nietypowej sytuacji doszło także w Boże Ciało. Na pogotowie zadzwonił 34-letni mężczyzna, informując, że wymaga natychmiastowej pomocy, ponieważ drętwieją mu nogi. Zespół pogotowia nie mógł dostać się do mieszkania. Na miejsce skierowane zostały kolejne służby. Jak się okazało - mężczyzna, który je zaalarmował, obserwował przebieg akcji z ukrycia, a na pogotowie zadzwonił, "bo czuł się zestresowany". Został ukarany mandatem w wysokości 500 zł.
W obu przypadkach służby ratunkowe mogą wystąpić o zwrot kosztów niepotrzebnej akcji.
Źródło: rynekzdrowia.pl