Wiadomości

Oct 19, 2014
Konsultant krajowy mówi wprost: nie mamy centrów urazowych dla dzieci
Szacuje się, że w Polsce 40 tys. osób rocznie umiera z powodu nagłego zatrzymania krążenia. Jak przekonuje Europejska Rada Resuscytacji, podjęcie resuscytacji oddechowo-krążeniowej przez świadków takiego zdarzenia 2- a nawet 3-krotnie zwiększa szanse przeżycia chorego.

Niestety, tylko w jednym przypadku na pięć podejmowana jest reanimacja przez obserwatorów zdarzenia, nawet przez najbliższą rodzinę. W skali Europy, zdaniem ERR, dzięki udzieleniu pierwszej pomocy aż 100 tys. osób można by uratować.

Najgorsze są obawy
W przypadku zatrzymania krążenia najważniejsza jest szybkość reakcji osób z najbliższego otoczenia. Zaledwie kilka prostych czynności może zadecydować o życiu poszkodowanego. Niestety, największą barierą jest brak podstawowej wiedzy w zakresie udzielania pierwszej pomocy i obawy o to, czy takiej pomocy umiemy udzielić. 

Większość osób boi się udzielać pierwszej pomocy, nie tylko osobom nieznajomym ale i najbliższym. Z badań Instytut Research Mix przeprowadzonych w 2011 r. na zlecenie Grupy Lux Med wśród młodzieży szkolnej wynika, że ponad połowa młodych ludzi nie udzieliłaby jej samodzielnie. Aż 63 proc. nie zrobiłoby tego z obawy, że zaszkodzą choremu. Jeszcze gorzej jest wśród osób dorosłych.

- Niepodejmowanie przez świadków zdarzenia czynności resuscytacyjnych jest ogromnym problemem. Podejmowane są one zaledwie w 15-20 proc. przypadków. Żeby to zmienić Polska Rada Resuscytacji, wspólnie z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy i Ministerstwem Edukacji Narodowej, chce wprowadzać wiedzę o zasadach pierwszej pomocy do podstawy programowej w szkołach podstawowych. 

- Stała obecność w programie nauczania tych zagadnień wśród najmłodszych, może zmienić przyszłe pokolenia i spowodować, że uratowanych zostanie wiele osób - mówi portalowi rynekzdrowia.pl prof. Janusz Andres, prezes Polskiej Rady Resuscytacji.

Według danych ERR, w Wielkiej Brytanii pierwszej pomocy udziela 30 proc. świadków zdarzenia, w Niemczech zaledwie 15 proc., a w Andaluzji w Hiszpanii - 12 proc. W razie nagłego zatrzymania krążenia w Wielkiej Brytanii poza szpitalem przeżywa od 2 do 12 proc. osób w zależności od miejsca, w którym do tego doszło. W Europie Wschodniej udaje się uratować zaledwie 6 proc. pacjentów.

- Na tle krajów europejskich nie wypadamy tak bardzo źle. Można stwierdzić, że nie odbiegamy od przeciętnej. Jesteśmy przekonani, że wykorzystując doświadczenie krajów skandynawskich, gdzie przeżywalność osób, u których wystąpiło pozaszpitalne zatrzymanie krążenia istotnie wzrosło po wprowadzeniu nauczania zasad pierwszej pomocy do szkół, taki sam efekt przyniesie to także u nas - mówi prof. Andres.

Szwecja jest wzorem - prawie 40 proc. osób, u których doszło do zatrzymania krążenia, udaje się uratować. - Ma na to wpływ przede wszystkim wskaźnik podejmowanych natychmiast w takich przypadkach resuscytacji, który sięga 60-70 proc. - dodaje profesor.

źródło: rynekzdrowia.pl