Wiadomości

Oct 15, 2014
Inspektor farmaceutyczny: powstrzymanie nielegalnego obrotu lekami jest niemożliwe
Kazimierz Jakubiec w sierpniu br. złożył rezygnację z pełnienia funkcji Wielkopolskiego Inspektora Farmaceutycznego. 31 października zakończy pracę na stanowisku, które zajmował przez 21 lat.

- Nielegalny handel lekami to sprawa, która mnie przerosła. W obecnej sytuacji powstrzymanie tego procederu w Wielkopolsce jest niemożliwe - twierdzi dr Kazimierz Jakubiec.

Głównym powodem był tak zwany "odwrócony łańcuch dystrybucji produktów leczniczych". Legalny łańcuch dystrybucji oznacza kierowanie leków od podmiotu odpowiedzialnego bądź wytwórcy do hurtowni, a następnie do apteki ogólnodostępnej albo szpitalnej. Podmiot odpowiedzialny może też sprzedać lek bezpośrednio do apteki szpitalnej. Opisywany nielegalny proceder polega na odsprzedaży przez apteki leków do innych aptek lub hurtowni, skąd są wywożone za granicę.

Czytaj też. Leki hurtowo znikające z polskiej apteki: państwo traci nad tym kontrolę

Według inspektora, pierwsze przypadki sprzedaży leków z aptek wielkopolskich do hurtowni farmaceutycznych stwierdzono już w 2008 roku. Jednak decyzje Wielkopolskiego Inspektora Farmaceutycznego o cofnięciu zezwolenia do prowadzenia aptek zostały zaskarżone przez właścicieli do organu drugiej instancji, czyli do Głównego Inspektora Farmaceutycznego.

- GIF uchylił moje decyzje, przychylając się do ich argumentacji. Chodziło o to, że według prawników powinienem w pierwszej kolejności zalecić zaprzestanie nielegalnej sprzedaży, a dopiero z chwilą stwierdzenia, że decyzja ta nie została wykonana, cofnąć zezwolenia na prowadzenie aptek - wspomina dr Jakubiec wypowiadając się dla Głosu Wielkopolskiego.

Złota żyła
Proceder, który istniał od kilku lat, ze wzmożoną siłą uderzył w rynek po wejściu w życie przepisów ustawy refundacyjnej i znacznego obniżenia cen leków refundowanych w porównaniu do innych państw. Nielegalny reeksport stał się bardzo opłacalnym biznesem. Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna aptek spowodowała, że w nielegalnym obrocie zaczęły brać udział apteki o różnych formach własności, i sieciowe, i indywidualne. Konsekwencją są braki pewnych leków na rynku.

W 2013 roku Główny Inspektorat Farmaceutyczny podjął decyzję, że należy od razu cofać zezwolenia. Wtedy większość przedsiębiorców zaangażowanych w "łańcuch" wyprowadziło tę działalność z aptek do swoich siedzib, do których inspektorzy nie mają wstępu.

- Dlatego szereg podmiotów zaangażowanych w proceder odwróconego łańcucha dystrybucji konspiruje tę działalność poprzez jej prowadzenie w siedzibach przez tzw. biuro, z pominięciem miejsc uwidocznionych w zezwoleniach, często bez wiedzy kierownika hurtowni lub apteki (podwójna księgowość) - tłumaczył nam inspektor Jakubiec.

Czytaj też. Nielegalny wywóz leków z aptek: zmieńmy przepisy, inne kraje już to zrobiły

Dodał: - Skoro działalność prowadzona jest poza miejscem koncesjonowanym, to de facto jest prowadzona bez wymaganego zezwolenia. W takich sytuacjach Inspekcja Farmaceutyczna współpracuje z prokuraturą, policją i służbami kontroli skarbowej.

W oparciu o zebrany materiał inspekcja ma pewne osiągnięcia: cofnięcie zezwolenia na prowadzenie hurtowni czy aptek. W czerwcu tego roku zapadł też pierwszy wyrok NSA w sprawie odwróconego łańcucha dystrybucji. Postępowanie ciągnęło się od 2009 roku, ale wyrok jest ostateczny. Naczelny Sąd Administracyjny przyznał GIF rację, że prowadzona przez przedsiębiorcę działalność była niezgodna z prawem. To pokazuje jednak przewlekłość postępowań.

Tymczasem w procederze uczestniczy bardzo duża ilość podmiotów, które stać na wynajęcie najlepszych prawników. Siły są nierówne, a możliwości Inspektoratu ograniczone.

W budżecie na 2014 rok, na działania operacyjne, czyli delegacje służbowe i zakup paliwa do czterech samochodów służbowych, WIF w Poznaniu ma 42 tys. zł. Inspektorat stać na zatrudnienie radcy prawnego zaledwie w wymiarze połowy etatu, a przedsiębiorców reprezentują najczęściej duże kancelarie prawne.

W dodatku Inspekcja ma do czynienia z nowym typem biznesu wpisującego się w gospodarkę wolnorynkową. - Obecnie rynek farmaceutyczny opanowali przedsiębiorcy, którzy z farmacją mają niewiele wspólnego. Dyktują układy na rynku. Dlatego inspekcja farmaceutyczna musi się zrestrukturyzować i uwzględnić aktualny charakter rynku. Inaczej nie damy rady zwalczyć patologii - mówiła w wywiadzie Zofia Ulz, Główny Inspektor Farmaceutyczny.

Czytaj też. Zofia Ulz: odwrócony łańcuch dystrybucji jest jak nowotwór

Zakaz wywozu leków
Pomysły, jak temu zaradzić, padają z różnych stron. Mariusz Politowicz, magister farmacji i kierownik jednej z aptek w Pleszewie, proponuje dwa rozwiązania. Pierwsze to zrównanie cen leków na terenie UE, by nielegalny handel przestał być opłacalny. Druga metoda to kontrola rynku aptek przez odpowiednie służby i instytucje i przykładne karanie nieuczciwych właścicieli aptek. - Obecnie nielegalny handel często jest bagatelizowany. Zarówno przez prokuraturę, jak i policję - ocenia farmaceuta w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".

Niektórzy z kolei zwracają uwagę, że do pewnych patologii będzie dochodzić tak długo, jak długo rynek będzie funkcjonować w obecnej formie. Z jednej strony apteki traktowane są jako placówki ochrony zdrowia, obliguje się aptekarzy do pełnienia nocnych dyżurów, przestrzegania zasad etyki zawodowej, z drugiej - przedsiębiorcy posiadający apteki, a nie mający nic wspólnego z farmacją, często podnoszą argument wolności gospodarczej.

Piotr Sędłak, aplikant radcowski, mówiąc o rozwiązaniach, wskazuje na problemy, jakie z tego wynikają: - Łącznie prowadzenia apteki i hurtowni sprzyja mechanizmowi "odwróconego łańcucha dystrybucji”. Gdyby polskie prawo, tak jak np. prawo niemieckie, zakazywało prowadzenia aptek przez spółki kapitałowe, sprowadzając aptekę do możliwości prowadzenia w formie jednoosobowej działalności gospodarczej, albo w formie spółki jawnej (i tylko takiej spółki osobowej, żadnej innej), to wówczas ten problem nie istniałby.

Ministerstwo Zdrowia wprowadziło w projekcie nowelizacji ustawy refundacyjnej mechanizm, który uprawni Głównego Inspektora Farmaceutycznego do wydawania sprzeciwu na wywóz z kraju leków najbardziej zagrożonych niedoborami. Jeśli podmiot wbrew niemu sprzeda lek za granicę, nałożona zostanie na niego na tyle dotkliwa sankcja administracyjno-finansowa, że proceder przestanie być opłacalny.

Czytaj też. Resort zdrowia o wywozie leków: będzie monitoring i kary administracyjne

źródło: rynekzdrowia.pl