Wiadomości

Sep 5, 2014
Technika spraw sercowych
Nowe technologie i eksperymentalne leki odmienią życie ludzi z chorobami układu krążenia - pisze Piotr Kościelniak .

Lekarze żartują, że gdy odbywa się kongres Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, lepiej nie mieć zawału – wszyscy specjaliści są na konferencji. To oczywiście przesada, ale w tym roku na kongres ESC 2014 do Barcelony przyjechała rekordowa liczba ponad 30 tys. specjalistów z całego świata.

O fantastycznym postępie mówią specjaliści zajmujący się nadciśnieniem

Jak w zegarku

Najgorętsze tematy to nowe technologie umożliwiające skuteczniejsze monitorowanie i kontrolowanie chorób serca, a także kolejna generacja leków – przeciwzakrzepowych i obniżających ciśnienie. Lekarze mówią wręcz o rewolucji.
 Najbardziej zaskakujące urządzenie pokazano jednak na samym początku kongresu. Rozrusznik serca niewymagający baterii zaprezentowali inżynierowie ze Szwajcarii. Bez baterii? Tajemnica się wyjaśnia, gdy Adrian Zurbuchen, doktorant zajmujący się inżynierią medyczną w Uniwersytecie w Bernie, pokazuje urządzenie bazujące na... mechanicznym zegarku na rękę z automatycznym naciągiem.
   – Baterie mają swoje ograniczenia w implantach medycznych. Kiedy spadnie im poziom energii, lekarz musi wymienić urządzenie podczas zabiegu chirurgicznego. To niemiły scenariusz, w dodatku podwyższający koszty i grożący pacjentowi powikłaniami – tłumaczy Zurbuchen. – A serce jest bardzo obiecującym źródłem energii, ponieważ działa nieprzerwanie 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Automatyczny mechanizm zaś, opracowany w 1777 roku, cieszy się reputacją solidnego urządzenia. Naukowcy skorzystali z mechanizmu komercyjnie dostępnego zegarka automatycznego. Z niektórych części zrezygnowali, inne wymienili na lżejsze. Ale zasada działania jest taka sama – ruch mięśnia serca uruchamia rotor, który obracając się, naciąga sprężynę. Ta zaś rozwijając się, napędza mikrogenerator elektryczny.

Pierwsze eksperymenty przeprowadzono „na sucho". Później aparat wszczepiono świniom – działał doskonale. 
Innym przykładem techniki wspierającej pacjentów jest bezprzewodowe urządzenie monitorujące pacjentów cierpiących na bezdech senny. To schorzenie, dotykające kilku procent ludzi, może być nawet niebezpieczne dla życia. Obecnie, aby je wykryć i ocenić, konieczny jest pobyt pacjenta w szpitalu i podłączenie na cały czas do specjalnej aparatury.

SleepMinder opracowany przez ResMed może obserwować – bezdotykowo – pacjenta każdej nocy. Wystarczy postawić urządzenie przy łóżku w sypialni. Podczas gdy liczne firmy prezentują elektroniczne gadżety do monitorowania pulsu czy ciśnienia, lekarze coraz chętniej przyznają, że takie rozwiązania mogą im ułatwić pracę. Według badania In-Time uruchomienie systemu monitorowania pacjentów w domu (używano urządzeń Biotronik) obniża śmiertelność z powodu niewydolności serca aż o połowę.

Przerwany eksperyment

– To umożliwia wykrycie zagrażających życiu zdarzeń w chwili, w której się dzieją. Mogę poświęcić swój czas pacjentom, którzy najbardziej tego potrzebują – mówi dr Ignacio Fernandez Lozano z madryckiego szpitala uniwersyteckiego Puerta de Hierro.

O fantastycznym postępie mówią również specjaliści zajmujący się nadciśnieniem. Eksperymentalny lek LCZ696 (przygotowany przez firmę Novartis) obniża śmiertelność pacjentów z niewydolnością serca aż o 20 proc. w porównaniu z obecnie stosowanymi lekami (standardem jest obecnie enalapryl). – Ten lek zmieni życie pacjentów z niewydolnością serca na całe lata. Powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni, to za mało. Jesteśmy absolutnie oszołomieni – cieszył się dr Milton Packer z Uniwersytetu Teksasu, jeden z głównych autorów badania PARADIGM-HF, w którym sprawdzano skuteczność eksperymentalnego leku. – To zdumiewające rezultaty i prawdziwy przełom dla wielu pacjentów – wtóruje mu dr John McMurray z Uniwersytetu Glasgow, który również prowadził te analizy.
LCZ696 to w rzeczywistości dwa połączone leki.

Jeden to wykorzystywany obecnie w leczeniu m.in. nadciśnienia walsartan (cząsteczka blokująca receptor angiotensyny). Druga część (nazywana AHU-377) ma inny mechanizm działania – blokuje enzym neprylizynę, potęgując działanie walsartanu.
Badanie mające ocenić skuteczność nowego leku w porównaniu ze starszym zakończyło się przed czasem – co jest zdarzeniem dość rzadkim w medycynie.

Lekarze ocenili w połowie tego roku, że nowy lek jest tak dobry, że należy przerwać testy, kierując go do jak najszybszego zatwierdzenia. Podczas kongresu ESC pierwszy raz pokazano wyniki tych badań.
Novartis chce uzyskać pozwolenie na wprowadzenie leku do obrotu w USA w tym roku. W Europie rozpocznie działania w 2015 r.

– To jedna z najważniejszych informacji kongresu, ale dla nas tak samo istotne są badania nad nowymi antykoagulantami. Tu mamy prawdziwy przełom, na który czekaliśmy lata – mówi „Rz" prof. Beata Wożakowska-Kapłon z I Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Świętokrzyskiego Centrum Kardiologii. – To są leki wykorzystywane m.in. u pacjentów z migotaniem przedsionków.

Sukces i skandal

Szacuje się, że występuje ono nawet u 400–500 tys. Polaków. To bardzo niebezpieczne, może bowiem prowadzić do udaru, a w konsekwencji do śmierci lub trwałego kalectwa.
Dotąd lekarze dysponowali warfaryną – środkiem opracowanym w połowie ubiegłego wieku (stosowanym również m.in. jako trutka na szczury). To kłopotliwy w stosowaniu lek, wrażliwy na dietę pacjenta i inne przyjmowane substancje.

Nowe doustne antykoagulanty – najlepiej przebadany jest dabigatran oferowany przez Boehringer Ingelheim pod nazwą Pradaxa – są tych wad pozbawione i działają szybko. W Barcelonie prezentowano m.in. dane dotyczące bezpieczeństwa stosowania dabigatranu (m.in. występowania krwawień oraz uszkodzeń nerek) w porównaniu z warfaryną.

Nowe antykoagulanty nie wymagają tak częstych badań krwi podczas stosowania jak warfaryna. Podczas kongresu nie obeszło się bez zgrzytu. Potężne badanie SIGNIFY, z udziałem ponad 19 tys. pacjentów, wykazało, że testowany lek Iwabradyna nie tylko nie jest lepszy niż placebo, ale u dużej grupy pacjentów przynosi więcej szkody niż pożytku. Oferowana przez firmę Servier iwabradyna, stosowana u pacjentów z chorobą niedokrwienną serca, była też „bohaterką" afery wokół polskiej listy leków refundowanych.

W przedstawionym w Barcelonie badaniu sprawdzano jej przydatność u pacjentów ze stabilną chorobą wieńcową. Wyniki są tak zaskakujące, że eksperci prowadzący program SIGNIFY poprosili, aby im pozwolono ich nie komentować,  w szczególności nie spekulować na temat ewentualnych skutków dla praktyki klinicznej.

Żródło rp.pl