Wiadomości

Feb 20, 2013
Serce wymaga serwisowania, czyli...
Jesteśmy w ścisłej czołówce europejskiej jeśli chodzi o leczenie świeżych zawałów - wskaźnik śmiertelności wewnątrzszpitalnej wynosi tylko 5,5%. Niestety, tzw. śmiertelność odległa pozostaje bardzo wysoka. O tym jak poprawić tę sytuację, rozmawiają specjaliści podczas XVII Sympozjum Sekcji Rehabilitacji Kardiologicznej i Fizjologii Wysiłku Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (Ustroń, 13-16 lutego 2013).
Przypomnijmy, że według najnowszych danych z Polskiego Rejestru Ostrych Zespołów Wieńcowych, w ciągu miesiąca po zawale umiera w Polsce 8-10% pacjentów. Śmiertelności roczna wynosi 14-15%, a pod dwóch latach od wystąpienia zawału - 20-22%. Pod tym względem wypadamy gorzej niż wiele innych krajów europejskich. Jak poprawić te wskaźniki?

Wytyczne w tym zakresie zawarte zostały w opracowanym przez zespół ekspertów "Optymalnym programie wtórnej prewencji i rehabilitacji". Dokument ten zaprezentowała oficjalnie podczas ustrońskiego sympozjum prof. Janina Stępińska, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

- Zespół pracował rok. W jego skład wchodzili nie tylko specjaliści z zakresu rehabilitacji, ale także kardiologii interwencyjnej oraz kardiochirurgii - zaznaczyła prof. Stępińska. - Najważniejsze cele programu to kontrola czynników ryzyka u osób z chorobami naczyniowo-sercowymi i zmniejszenie liczby ponownych, kosztownych hospitalizacji.

Problem jest bardzo poważny. Prezes PTK przypomniała, iż roczne koszty hospitalizacji pacjentów z chorobą niedokrwienną serca (ChNS) sięgają rocznie aż 2,3 mld zł. Ponadto badania wskazują, iż zaledwie 9% cierpiących na ChNS osiąga kontrolę wszystkich czynników ryzyka, obejmujących m.in. z palenie papierosów, nadwagę, poziom glukozy i cholesterolu.

Kompleksowy model rehabilitacji i prewencji wtórnej precyzuje m.in.:

    Zasady kwalifikowanie do rehabilitacji kardiologicznej osób z ChNS oraz z niewydolnością serca, a także pacjentów po operacjach kardiochirurgicznych.
    Procedury prowadzenia rehabilitacji w oddziale szpitalnym, w trybie ambulatoryjnym oraz tzw. rehabilitacji hybrydowej (z zastosowaniem rozwiązań telemedycznych).
    Udział pielęgniarek w zakresie edukacji pacjentów i oceny jej efektów (rozmowa telefoniczna z pacjentem po 2-4 miesiącach od zakończenia rehabilitacji, a po pół roku - wizyta końcowa, w trakcie której następuje ocena nasilenia czynników ryzyka i aktualnej wiedzy pacjentów dotyczącej tych czynników).

Prof. Ryszard Piotrowicz, kierownik Kliniki Rehabilitacji Kardiologicznej i Elektrokardiologii Nieinwazyjnej Instytutu Kardiologii w Aninie zwrócił uwagę, iż skuteczna realizacja programu zależeć będzie od "woli politycznej" decydentów. - Ta wola powinna się przekładać na konkretne decyzje administracyjne, m.in. dotyczące finansowania rehabilitacji kardiologicznej - stwierdził prof. Piotrowicz.

Kontraktowanie przez NFZ rehabilitacji kardiologicznej jest - zdaniem ekspertów - niewystarczające. - Rzeczywiste potrzeby wymagają finansowania 159 tys. takich procedur, a kontraktuje się tylko 28 tysięcy - przytaczała dane prof. Janina Stępińska.

- Mamy odpowiednią liczbę miejsc do prowadzenia rehabilitacji w szpitalach. Ogromnym problemem jest natomiast brak warunków do rehabilitacji w warunkach ambulatoryjnych - podkreślił dr Zbigniew Eysymontt, dyrektor Śląskiego Centrum Rehabilitacji i Prewencji w Ustroniu.

O kilkudziesięcioletniej tradycji polskiej szkoły rehabilitacji kardiologicznej mówił w swoim wykładzie nestor polskiej kardiologii, prof. Stanisław Rudnicki. - Nasze ośrodki zajmujące się rehabilitacją kardiologiczną były zaliczane do najbardziej prężnych na świecie - przypomniał profesor. - Od dawna mamy opracowane modele i metody rehabilitacji. Ich stosowanie pozwoliło w ciągu ostatnich 65 lat o 95% obniżyć koszty szpitalnego leczenie chorób naczyniowo-sercowych.

- Przedstawiony dziś program nie odkrywa nowych rzeczy, ale porządkuje wiele obszarów, jest spójny i możliwy do zastosowania w całym kraju - powiedziała podczas sympozjum w Ustroniu prof. Janina Stępińska.

Prof. Grzegorz Opolski, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii, przyznał, że w ostatnich kilku latach rehabilitacja kardiologiczna została na swój sposób "pogrzebana" za sprawą sukcesów kardiologii interwencyjnej w leczeniu świeżych zawałów. - Pacjent wychodzi teraz z ośrodka po 4 dniach i uważa się za w pełni wyleczonego. A tak przecież nie jest - stwierdził prof. Opolski.

(źródło: www.rynekzdrowia.pl)