Wiadomości

Nov 7, 2013
Centrum urazowe widmo w Poznaniu. Szpital twierdzi, że istnieje, NFZ zaprzecza...
Wielospecjalistyczny Szpital Miejski w Poznaniu leczy pacjenta w ramach centrum urazowego i przedstawia rachunki za pacjentów takiej jednostki. Według Funduszu placówka nie spełniła jeszcze warunków niezbędnych do uruchomienia centrum urazowego, nie ma więc mowy o takim rozliczaniu pacjentów.

Wielkopolski Oddział Wojewódzki NFZ w Poznaniu zapytany przez portal rynekzdrowia.pl, skąd ta rozbieżność, informuje, że warunkiem niezbędnym do uruchomienia centrum urazowego przy Wielospecjalistycznym Szpitalu Miejskim im. J. Strusia z Zakładem Opiekuńczo-Leczniczym w Poznaniu jest zabezpieczenie przez szpital trzech etatów o specjalnościach: chirurgia szczękowa, otorynolaryngologia i ginekologia-położnictwo.

- Obecnie świadczenia związane z diagnostyką i leczeniem obrażeń mnogich rozliczne są na ogólnie obowiązujących zasadach, zgodnie z wyceną w katalogu JGP w rodzaju leczenie szpitalne w sekcji obrażenia, urazy. Jeśli centrum urazowe spełniłoby wszystkie wymagania, wówczas finansowanie świadczeń związanych z obrażeniami mnogimi odbywałoby się według wyceny w katalogu grup zgodnie z grupą ''T'' - wyjaśnia Małgorzata Lipko z biura rzecznika prasowego WOW NFZ.

Szpital spełniał warunki, ale...
Rzecznik szpitala Stanisław Rusek przypomina, że już w 2009 r. wojewoda wielkopolski uznał, iż Wielospecjalistyczny Szpital Miejski im. J. Strusia w Poznaniu jest najlepiej przygotowanym szpitalem w mieście i województwie do pełnienia roli centrum urazowego, a rada miasta podjęła uchwałę w sprawie utworzenia centrum urazowego na jego terenie.

Lecznica została wytypowana do udzielania pomocy pacjentom nie tylko w województwie wielkopolskim, ale również lubuskim. Już wtedy była wyposażona w nowoczesne zaplecze diagnostyczne, w placówce działał SOR. W kwietniu 2011 r. przekazano oficjalnie do użytku nowoczesne lądowisko, zainaugurowano też działalność nowego oddziału anestezjologii i intensywnej terapii.

- Szpital spełniał warunki centrum urazowego aktualne dla ustawy z 17 lipca 2009 r. o zmianie ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. W międzyczasie NFZ zmienił reguły gry. Zarządzenie prezesa Funduszu z 6 kwietnia 2011 r. wprowadziło do zespołu urazowego m.in. specjalistów w dziedzinie chirurgii szczękowej, otolaryngologii oraz położnictwa i ginekologii - mówi Stanisław Rusek.

W jego opinii takie kryteria posłużyły jedynie temu, aby Fundusz mógł ominąć właściwe płacenie za procedury ratowania życia.

Wysyłają rachunki, ale bez odzewu
Rzecznik wskazuje, że szpital leczy pacjentów przywożonych do lecznicy karetkami i śmigłowcami ratunkowymi.

- Co dwa miesiące wysyłamy do oddziału Funduszu monity ws. nadwykonań za leczenie pacjentów, w tym za leczenie w centrum urazowym, a NFZ nie zwraca na to uwagi. W latach 2010-2011 było to rachunki na 13 mln zł i w tej sprawie wystąpiliśmy do sądu z pozwem cywilnym, w 2012 r. suma ta wynosiła 4 mln zł. Gdyby WSM zgodnie z udzielonymi świadczeniami otrzymał te 17 mln zł, byłby kwitnącą placówką - podkreśla rzecznik szpitala im. J. Strusia.
Zwraca uwagę, że wszystkie kryteria przewidziane dla centrów urazowych spełnia w Polsce tylko jedno centrum urazowe - działające w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. św. Barbary w Sosnowcu.

- Gdyby było na odwrót i jedna placówka spośród czternastu w całej Polsce nie spełniała warunków dyktowanych przez NFZ, można by mówić o braku dobrej organizacji w tej lecznicy. Skoro jest odwrotnie, problem leży w wymogach zarządzenia prezesa Funduszu - podsumowuje Stanisław Rusek.

Co czyni szpital centrum urazowym?
Alina Łukasik, konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny ratunkowej dla województwa wielkopolskiego, na co dzień pracuje w SOR w Szpitalu Wojewódzkim w Poznaniu, gdzie - jak wskazuje - również przyjmowani są pacjenci urazowi, a na przyszpitalnym lądowisku ląduje śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego z osobami poszkodowanymi np. w wypadkach komunikacyjnych.

- Przyjmowanie przez szpital pacjentów z licznymi, ciężkimi obrażeniami ciała nie jest jednoznaczne z tym, że szpital posiada centrum urazowe - zwraca uwagę konsultant.

Wyjaśnia, że wszystkie szpitale nie posiadające w swoich strukturach centrum urazowego, a przyjmujące chorych z obrażeniami wielonarządowymi otrzymują z NFZ pieniądze za ich leczenie wg stawek z katalogu JGP.

- Stawki te są niższe niż te otrzymywane przez centra urazowe, ale szpitale te nie muszą spełniać bardzo wygórowanych wymagań zawartych w rozporządzeniu MZ z 18 czerwca 2010 r. ws. centrum urazowego. Nie muszą mieć 24 godz. na dobę lekarza specjalisty medycyny ratunkowej, neurochirurga, torakochirurga. Uważam jednak, ze centrum urazowe w Wielkopolsce jest potrzebne i dobrze, by jak najszybciej zaczęło funkcjonować - tłumaczy Alina Łukasik.

Od czerwca działa Centrum Urazowe Medycyny Ratunkowej i Katastrof w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Prof. Leszek Brongel, który pełnił funkcję pełnomocnika dyrektora SU ds. Organizacji Centrum, przypomina, że rozporządzenie ministra zdrowia wskazało, jakie warunki musi spełniać szpital, by móc przyjąć rolę centrum urazowego.

Na jego podstawie powstało zarządzenie prezesa NFZ, z którego wynikają warunki, jakie musi spełniać lecznica, by otrzymać kontrakt na procedury desygnowane dla centrum urazowego.

- Wynikają z niego różne wymagania, m.in. dotyczące obsady kadrowej. W skład zespołu urazowego zarządzenie zalicza m.in. specjalistów w dziedzinie torakochirurgii, położnictwa i ginekologii, chirurgii twarzowo-szczękowej z określeniem równoważnika zatrudnienia w każdej z tych dziedzin na 3,75 etatu, by pokryć 24-godzinne zapotrzebowanie - mówi prof. Leszek Brongel.

Niektórzy specjaliści na telefon
Wskazuje, że w przypadku torakochirurga czy kardiochirurga operacja może zdarzyć się raz na tydzień lub rzadziej. W jego opinii marnotrawstwem jest to, by lekarze ci czekali 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu na tę operację, zwłaszcza, że jest deficyt tych specjalistów.

- Co ciekawe zarządzenie prezesa Funduszu stawia wymóg posiadania w zespole torakochirurga czy ginekologa położnika, a nie wspomina nic o radiologu - zaznacza profesor.

Jak podaje prof. Brongel, od chwili pojawienia się zarządzenia prezesa NFZ, środowiska specjalistów medycyny ratunkowej, chirurgów urazowych i wiele innych zwracały uwagę m.in. na wymagania dotyczące obsady kadrowej zespołów urazowych, a przy każdej okazji, gdy mowa jest o centrach urazowych, podnoszona jest konieczność wprowadzenia zmian w tym zarządzeniu.

- Dostępność specjalistów w centrach urazowych należy postrzegać przede wszystkim z punktów merytorycznego i medycznego, a nie urzędowego wyliczania. Oczywiście, że potrzebny może być każdy specjalista, tyle tylko, że niekoniecznie natychmiast. Ma być dostępny pod telefonem. W USA nikt nie pozwoliłby sobie, żeby trzymać kardiochirurga tylko po to, żeby był na miejscu, gdyby miał się okazać potrzebny. Trauma team w amerykańskich szpitalach składają się z niezbędnych lekarzy dla pacjentów, którzy trafiają do centrum urazowego, a do 30 minut szef tego teamu doprasza wszystkich specjalistów potrzebnych do działania w danym przypadku - wyjaśnia prof. Leszek Brongel.

Wojewoda podtrzymuje decyzję o centrum w WSM
Według informacji resortu zdrowia, wojewoda wielkopolski już w roku 2009 wskazał jako centrum urazowe Wielospecjalistyczny Szpital Miejski w Poznaniu. Decyzję tę podtrzymywał w kolejnych aktualizacjach wojewódzkiego planu działania systemu PRM, łącznie z ostatnią, przekazaną do zatwierdzenia ministrowi zdrowia w październiku 2013 r.

- Zgłaszając szpital do pełnienia funkcji centrum urazowego wojewoda potwierdza tym samym, że spełnia on wymogi określone w ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym - podaje Krzysztof Bąk, rzecznik MZ.

Przypomina przy tym, że ustawa z dnia 17 lipca 2009 r. o zmianie ustawy o PRM w art. 3 przewiduje okres dostosowawczy dla centrów urazowych do końca 2013 r., m.in. w zakresie posiadania lądowiska i zapewnienia dostępności do świadczeń zdrowotnych udzielanych przez lekarza posiadającego specjalizacje w dziedzinie kardiochirurgii i torakochirurgii.