Wiadomości

Jan 18, 2018
Polska psychiatria wymaga pilnych zmian systemowych i mentalnych

- Drastyczne niedofinansowanie, brak działań wdrażających opiekę środowiskową, braki kadrowe, w tym głównie niedobory psychiatrów dla dzieci i młodzieży - to tylko niektóre z problemów, z jakimi boryka się polska psychiatria - podkreślają prof. Agata Szulc, prezes Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego oraz prof. Piotr Gałecki, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii.


Eksperci zwracają uwagę na fakt, iż zaniedbania w polskiej psychiatrii sięgają już ponad stu lat. Stąd w ich ocenie nie ma mowy, iż uda się wyprowadzić ją na właściwe tory w kilka miesięcy czy nawet lat.

- Przy tak głębokich zaniedbaniach działania doraźne niczego nie zmienią. Konieczne jest wdrożenie długofalowych działań o charakterze systemowym oraz zaangażowanie wszystkich instytucji odpowiedzialnych za zdrowie psychiczne Polaków. Ważna jest także edukacja społeczeństwa, aby raz na zawsze skończyć ze stygmatyzacją chorych, leczenia psychiatrycznego oraz farmakoterapii - apelują psychiatrzy.

Deficyt finansowy i kadrowy

Prof. Gałecki zwraca uwagę, że poważnym problem polskiej psychiatrii jest brak należytego finansowania. Na leczenie psychiatryczne przeznacza się w Polsce jedynie 3,4 proc. budżetu służby zdrowia, przy średniej w UE wynoszącej 6 proc.

- Nie lepiej wyglądamy pod względem dostępu do specjalistów. Mamy zaledwie 90 psychiatrów na milion mieszkańców. Ten wynik plasuje Polskę na niechlubnym przedostatnim miejscu w Europie. Z danych Eurostat wynika, że gorzej jest jedynie w Bułgarii, gdzie wskaźnik liczby psychiatrów na milion mieszkańców wynosi 76. Tymczasem w Finlandii, która zajmuje pierwsze miejsce, jest 236 psychiatrów na 1 mln mieszkańców, w Szwecji - 231, Holandii - 230, Francji - 228, na Litwie - 225, w Niemczech - 223, a w Grecji - 219 - wylicza prof. Gałecki.

Ekspert dodaje, że według danych Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce jest 3,5 tys. psychiatrów. Na nieco więcej, bo na 4 tys. psychiatrów wskazuje NFZ. Jak zaznacza jednak prof. Gałecki, ta nieco większa liczba może wynikać z faktu, iż lekarze pracują w dwóch miejscach, więc dane mogą się na siebie nakładać.

- To bardzo mało. W Niemczech psychiatrów jest 18,2 tys., a we Francji 15,2 tys. - podkreśla prof. Gałecki.

Wskazuje, że czarnym punktem na mapie polskiej psychiatrii jest psychiatria dzieci i młodzieży - finansowana na poziomie 70-80 proc. realnych potrzeb.

- Dzieci leczone są na przeludnionych (obłożenie niektórych oddziałów sięga nawet 160 proc.), nieprofilowanych oddziałach, brakuje dla nich specjalistów. W Polsce jest zaledwie 402 psychiatrów leczących dzieci i młodzież - tłumaczy konsultant krajowy.

Prof. Agata Szulc, prezes Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego podkreśla, że niskie zainteresowanie specjalizacją z psychiatrii dziecięcej wśród młodych lekarzy obserwowane jest od kilku lat. Szacuje się, że już dziś, aby zapewnić właściwą opiekę nieletnim, potrzeba dodatkowych 200 specjalistów, dlatego powinny zostać podjęte działania w kierunku przekonywania młodych adeptów medycyny do tej właśnie ścieżki rozwoju.

Niestety, jak zaznacza prof. Gałecki, nie jest to sprawa prosta.

- Ministerstwo Zdrowia traktuje tę specjalizację jako deficytową, przyznaje znaczącą pulę miejsc rezydenckich dla psychiatrów dziecięcych, ale te są wykorzystywane jedynie w ok. 30 proc. W dużej mierze ma na to wpływ duża roszczeniowość rodziny chorego dziecka, fakt, że u podłoża choroby dziecka leżą zwykle problemy w funkcjonowaniu bliskich dziecka, a także częste kierowanie przez rodziców do sądu spraw przeciwko lekarzowi dziecka. To nie sprzyja zainteresowaniu tą specjalizacją - wskazuje prof. Gałecki.

Pacjenci, którzy nie mogą zaczekać

Psychiatrzy wyjaśniają, że braki kadrowe i niedobory w finansowaniu przekładają się na trudności w dostępie chorych do specjalistów.

- Pomimo tego, że do lekarza psychiatry nie jest potrzebne skierowanie, często na wizytę pacjenci czekają kilka miesięcy. W przypadku osób ciężko chorych lub z myślami samobójczymi może to być stanowczo za długo - podkreśla dr Sławomir Murawiec, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

Eksperci zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt. Chociaż coraz więcej wiemy o zaburzeniach psychicznych, wciąż brak nam wiedzy na temat tego, gdzie szukać pomocy lub obawiamy się po nią sięgnąć.

Z danych NFZ wynika, że w 2016 roku w poradniach, które realizują umowę z Funduszem z pomocy psychiatrów skorzystało 1,2 mln Polaków. Potrzebujących było jednak zdecydowanie więcej. Jak wynika z samych statystyk policyjnych, zdecydowanie więcej osób ginie w wyniku samobójczej śmierci niż w wypadkach drogowych.

- W 2016 roku prawie 5,5 tysiąca prób samobójczych zakończyło się zgonem, najwięcej w grupie wiekowej od 50. do 64. roku życia. Znacznie częściej samobójstwo popełniają mężczyźni niż kobiety. W 2016 roku życie odebrało sobie 4 638 mężczyzn i 767 kobiet. U mężczyzny bowiem znacznie częściej o odebraniu sobie życia decyduje impuls - podkreśla prof. Gałecki.

Prof. Szulc z kolei dodaje, że właśnie dlatego tak ważne jest, aby pacjent potrzebujący pomocy, otrzymał ją jak najszybciej. Tutaj olbrzymia rolę mogą odegrać lekarze podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), którzy mogą rozpoznawać objawy zaburzeń psychicznych i od razu kierować swoich pacjentów do specjalisty psychiatry. Aby to jednak było możliwe, należałoby wprowadzić edukację lekarzy POZ z tego zakresu.

- Zwiększając świadomość lekarzy POZ, zwiększamy jednocześnie szanse pacjenta na szybsze rozpoczęcie terapii, powrót do zdrowia i normalnego funkcjonowania w społeczeństwie, co jest celem każdego psychiatry - mówi prof. Szulc.

Psychiatrzy dostrzegają jeszcze jeden poważny problem. Często pacjenci szukają rozwiązania "na skróty". W latach 2008-2016 nastąpił znaczny aż 30 proc. wzrost sprzedaży leków antydepresyjnych. Tymczasem leki i psychoterapia powinny być stosowane w procesie leczenia w zależności od indywidualnej sytuacji i potrzeb osoby leczonej, a nie zastępować psychoterapię w każdej sytuacji.

- Leki są bardzo ważnym narzędziem w leczeniu problemów psychiatrycznych. Ich skuteczność jest bardzo wysoka, w depresji np. sięga 70 proc., czyli znacznie więcej niż antybiotyków (skuteczność 50 proc.), jednak przyjmowanie leków psychiatrycznych zawsze musi odbywać się pod ścisłą kontrolą specjalisty. Prędkość życia, wzrost stresu i napięcia, brak czasu dla siebie - wszystkie te czynniki sprzyjają uzależnieniu od substancji psychoaktywnych - mówi prof. Gałecki.

Zaburzenia psychiczne leczmy w środowisku

Eksperci podkreślają również, że polska psychiatria pilnie potrzebuje wprowadzenia w życie deklarowanej już od lat reformy.

- Nowoczesna psychiatria, przyjazna pacjentowi, łatwo dostępna i zdejmująca z chorych i psychiatrów piętno stygmatyzacji powinna być oparta na leczeniu środowiskowym. Wdrożenie przez Ministerstwo Zdrowia Programu Centrów Zdrowia Psychicznego może być ratunkiem dla psychiatrii, na który my psychiatrzy i pacjenci czekamy od wielu lat - podkreśla prof. Szulc.

I dodaje. W Polsce nadal zbyt często stosowana jest hospitalizacja, od której kraje Europy Zachodniej już odchodzą. Należałoby ją ograniczyć wyłącznie do najpoważniejszych przypadków, tj. próby samobójcze, lekooporna schizofrenia czy depresja. Leczenie środowiskowe ma tę przewagę nad hospitalizacją, że nie odrywa pacjenta od społeczeństwa, jak i również nie pozbawia niezbędnej do życia odpowiedzialności za siebie i innych.

Eksperci wyjaśniają, że dzięki tego typu terapii pacjent zachowuje kontakt z otoczeniem, uczy się funkcjonować w społeczeństwie ze swoją chorobą i nie zostaje oderwany od swojego środowiska, co ma duży wpływ na jego szybszy powrót do zdrowia.

Dlatego też psychiatrzy liczą, że obiecany przez MZ pilotażowy program leczenia środowiskowego zostanie wdrożony w połowie roku. Jak wyjaśnia konsultant krajowy prof. Gałecki, ma on objąć 70-90 ośrodków w kraju i trwać ok. trzech lat, aby wypracować najlepszy model docelowy, który zostałby już wdrożony w całej Polsce.

Obok wdrożenia zadań systemowych przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego zwracają uwagę na konieczną zmianę postaw wobec osób, które borykają się z problemami psychicznymi.

- Dostrzegając rolę każdego z nas w procesie powrotu osoby z zaburzeniami psychicznymi do pełnej aktywności i pełnionych do tej pory ról społecznych, PTP zainicjowało Pozytywny Manifest Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Chcemy w ten sposób pokazać, że zmiana postaw wobec osób cierpiących na zaburzenia psychiczne, to nasza wspólna odpowiedzialność. Wspólnie tworzymy środowisko, w którym żyjemy, wspólnie osiągamy sukcesy. My psychiatrzy bezpośrednio pomagamy pacjentom podczas terapii, ale od bliskich pacjenta, znajomych, współpracowników w dużej mierze zależy to, jak ona przebiega, jak szybko pacjent może powrócić do dotychczasowego życia - puentuje dr Murawiec.

źródło: rynekzdrowia.pl