Wiadomości

Jun 15, 2017
Ruszył proces o ograniczenie praw rodzicielskich za niezaszczepienie dziecka
W Sądzie Rejonowym w Inowrocławiu w środę (14 czerwca) rozpoczął się proces o ograniczenie praw rodzicielskich w związku z niewyrażeniem przez rodziców zgody na obowiązkowe szczepienie córeczki zaraz po porodzie. Rozprawie towarzyszyła pikieta przeciwników obowiązkowych szczepień dzieci.


W Polsce od 1996 r. istnieje obowiązek szczepienia dziecka w pierwszej dobie po porodzie przeciwko gruźlicy (BCG) i wirusowemu zapaleniu wątroby typu B (WZW-B).

Przed sądem (wydział rodzinny i nieletnich) stanęli małżonkowie Iwona H.-K i Artur K. Rozprawa toczyła się przy drzwiach zamkniętych, została odroczona do 24 sierpnia. Żaden z uczestników, w tym rodzice i ich pełnomocnik ani prokurator nie chciał rozmawiać z dziennikarzami o rozprawie ze względu na ciągle toczące się postępowanie.

Za to, że "chcą jak najlepiej"

Według pełnomocnika rodziców, adwokata Arkadiusza Teteli, istnieje orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, iż przymusowe szczepienia są niezgodne z art. 8 Konwencji o ochronie praw człowieka.

- To jest orzecznictwo, które w obecnym systemie prawnym jest niebywale istotne dla rodziców, którzy borykają się z problemami dotyczącymi powikłań poszczepiennych - powiedział.

Mecenas pytał o sens utrzymywania przymusowych szczepień, skoro, jak mówił, takiego obowiązku nie ma w wielu krajach Unii Europejskiej czy na Ukrainie, której obywatele mogą poruszać się po Polsce.

Na sali rozpraw obecny był w charakterze męża zaufania poseł Paweł Skutecki (Kukiz'15).

- Nie można grozić rodzicom odebraniem czy ograniczeniem praw rodzicielskich za to, że chcą jak najlepiej dla swoich dzieci. Oni powodowani tylko troską o dobro dziecka, ze świadomością tego, że ich starsze dziecko ma bardzo poważny "niepożądany odczyn poszczepienny" robią to, co uważają za najlepsze. Samo to, że ktokolwiek grozi im odebraniem czy ograniczeniem praw rodzicielskich jest dla mnie niepojęte - powiedział poseł.

Co na to sądy?

Skutecki zaznaczył, że jest wiceszefem poselskiego zespołu, który zajmuje się bezpieczeństwem programu szczepień dzieci i młodzieży.

- Zespół działa od roku, spotkamy się z Głównym Inspektorem Sanitarnym, konsultantami krajowymi, ale też ze specjalistami, ekspertami. To jest płaszczyzna, gdzie strony mogą zetrzeć się na argumenty. Dla mnie wzorem są te państwa, gdzie szczepionki są refundowane, zalecane, ale nie są obowiązkowe, czyli prawie wszystkie kraje UE - dodał poseł.

Przed i w trakcie rozprawy przed sądem pikietowała kilkudziesięcioosobowa grupa przeciwników obowiązkowych szczepień, w tym działaczki Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach "Stop - NOP". Protestujący mieli ze sobą tablice z napisami, m.in. "Szczepionka ważniejsza niż matka", "Zemsta za NOP". NOP to skrót terminu niepożądany odczyn poszczepienny.

Jak powiedziała Justyna Soloch ze stowarzyszenia "Stop - NOP" jej znanych jest 10 przypadków zajmowania się przez sądy sprawami niezaszczepienia dzieci i wszystkie sprawy kończyły się umorzeniem postępowania ze względu na niestwierdzenie działania na niekorzyść dziecka.

Iwona H.K. w mediach mówiła, że nie zgodziła się zaraz po porodzie w szpitalu na zaszczepienie urodzonej na początku lutego córki, gdyż sama była przeziębiona, a jej starsza córka Zosia po szczepieniu miała 40 stopni gorączki i problemy z oddychaniem. Podkreślała, że gdy w szpitalu chciała się dowiedzieć o działaniu szczepionki, dostała tylko zwykłą ulotkę.

Informowała, że o niezaszczepieniu przez nią dziecka sąd zawiadomił dyrektor przychodni w Gniewkowie, gdzie została przekazana dokumentacja ze szpitala. Dyrektor przez położną miał też zawiadomić ją, że w związku z tym nie zgadza się na leczenie dziecka w tej przychodni.

Wyszczepialność jeszcze wysoka

W Polsce odsetek wyszczepialności nadal jest wysoki, ale w ostatnich latach coraz więcej osób nie zgadza się na szczepienia swoich dzieci. W ciągu ostatnich 4 lat liczba ta wzrosła blisko pięciokrotnie - od ponad 5 tys. w 2012 r. do ponad 23 tys. w 2016 r. oficjalnie odnotowanych odmów szczepień.

3 czerwca ruchy antyszczepionkowe zorganizowały manifestację w Warszawie. Organizatorzy szacowali, że w manifestacji wzięło udział ok. 10 tys. osób. - Spodziewaliśmy się pięćset, do tysiąca uczestników - ta liczba przekroczyła nasze marzenia - powiedziała wiceprezes stowarzyszenia STOP NOP Justyna Socha.

Manifestacja rozpoczęła się przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia, gdzie uczestnicy apelowali do rządu o zniesienie obowiązku szczepień ochronnych. Przed budynkiem resortu zapalono znicze i położono "czerwone kartki" ze zdjęciami dzieci, które - jak twierdzono - zmarły lub ciężko zachorowały w efekcie powikłań po szczepieniu.

Ministerstwo apeluje o zdrowy rozsądek

Szczepienia ochronne to jedna z najskuteczniejszych form zapobiegania chorobom zakaźnym - przekonywało w piątek (2 czerwca) Ministerstwo Zdrowia, w komunikacie wydanym na dzień przed protestem ruchów antyszczepionkowych w Warszawie. Zaapelowało do przeciwników szczepień o "zdrowy rozsądek" i "nierozpowszechnianie nieprawdziwych lub niesprawdzonych informacji, które budzą strach rodziców, w rzeczywistości jest on całkowicie nieuzasadniony".

"Trudno więc zrozumieć, dlaczego - w czasach kiedy mamy bardzo dużą szansę na to, aby całkowicie wyeliminować wiele niebezpiecznych chorób zakaźnych - trwają dyskusje o tym, czy w ogóle warto to robić!" - dodaje MZ. Resort przypominał, że dzięki szczepieniom udało się znacząco ograniczyć lub wyeliminować zachorowania na wiele groźnych chorób.

"Rodzice, którzy nie szczepią swoich dzieci, muszą mieć świadomość, że im większa grupa niezaszczepionych osób w społeczeństwie, tym większe ryzyko wystąpienia epidemii chorób zakaźnych. Konsekwencje ich decyzji mogą się pojawić w dalekiej lub niedalekiej przyszłości. Mogą być one dramatyczne szczególnie dla osób niezaszczepionych, które są bardziej narażone na choroby zakaźne i związane z nimi powikłania. Przeciwnicy szczepionek biorą odpowiedzialność nie tylko za swoje dzieci, lecz także za te, które nie mogą być szczepione ze względów medycznych" - zaznacza MZ.

Stanowisko PAN: szczepionki są sprawdzone

Przypomnijmy, że także Rzecznik Praw Dziecka wydał oświadczenie w sprawie ewentualnych konsekwencji związanych z odmową szczepienia dzieci.

Jak wskazuje RPD, Powiatowa Stacja Epidemiologiczno-Sanitarna może zawiadomić sąd opiekuńczy o fakcie uchylania się przez rodziców, od poddania obowiązkowym szczepieniom ich małoletnich dzieci. Sąd w celu sprawdzenia sytuacji opiekuńczo-wychowawczej małoletniego wszczyna postępowanie w przedmiocie ograniczenia władzy rodzicielskiej.

Przed ryzykiem związanym z unikaniem szczepień od lat przestrzegają m.in. Naczelna Izba Lekarska, Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny oraz Polska Akademia Nauk. Zdaniem ekspertów unikanie szczepień może skutkować powrotem wielu groźnych chorób.

- Należy z całą mocą stwierdzić, że szczepionki są najlepiej sprawdzonymi preparatami farmaceutycznymi w Europie, a rygorystyczne badania naukowe ich jakości stanowią gwarancję bezpieczeństwa przyjmowania i skuteczności działania szczepionek - oceniła PAN w wydanym przed rokiem stanowisku.

W ostatnich latach eksperci informowali o wzroście zachorowań na choroby zakaźne w niektórych regionach Europy, wskazywano m.in. na epidemię odry w Rumunii i we Włoszech, na przypadki błonicy na południu Europy oraz wzrost zachorowań na krztusiec. W połowie maja włoski rząd przyjął dekret wprowadzający obowiązkowe szczepienia jako warunek przyjęcia dzieci do żłobka, przedszkola i szkoły - mają nim być objęte dzieci do 6 lat.

źródło: rynekzdrowia.pl