Wiadomości
Sep 28, 2016
Leki są wywożone całymi tirami
Kiedy złożyłem wniosek o kontrolę podmiotu, który był podejrzewany o udział w odwróconym łańcuchu dystrybucji, zaczęło się nękanie mojej rodziny - opowiada lubuski inspektor farmaceutyczny o swoich doświadczeniach w walce z nielegalnym wywozem leków.
- Problem wywozu leków narasta od lat. Można powiedzieć, że państwo stało się ofiarą sukcesu, bo wynegocjowano niskie ceny leków. Różnica w cenach w porównaniu do innych państw europejskich jest tak duża, że opłaca się je sprzedawać za granicę - wyjaśniał poseł, b. szef NFZ Andrzej Sośnierz, podczas debaty na temat wywozu leków w programie Jana Pospieszalskiego "Warto rozmawiać" (TVP1).
Jak dodał, do tego momentu można pochwalić władze. Ale w sytuacji, gdy niektórzy zwietrzyli w tym świetny interes, powody do radości skończyły się. Leki są wywożone na potęgę z Polski, przez co brakuje ich dla polskich pacjentów.
- Widzimy problem i robimy, co w naszej mocy, aby ten nielegalny proceder został przerwany - zapewniał Paweł Trzciński, rzecznik Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. Jednak jak dodał, dla inspekcji walka ze zorganizowaną przestępczością lekową to zjawisko nowe. Dotąd urzędnicy zajmowali się kontrolą aptek, nadzorem nad jakością leku i tym podobnymi zagadnieniami.
Według rzecznika GIF, walka z tym zjawiskiem jest tym bardziej trudna, że inspektorzy, którzy z nim walczą, narażają się na groźby przestępców: - Zastanawia też dziwne postępowanie niektórych prokuratorów. Brakuje również odpowiedniego wsparcia dla naszych działań - dodał.
- Leki są wywożone całymi tirami. Czasem podawaliśmy służbom numery aut, które - załadowane lekami - jechały za granicę, ale nikt nie reagował - opowiadał z kolei Adam Chojnacki, lubuski wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Gorzowie Wielkopolskim. Podkreślał, że osoby kierowane przez służby do pomocy w ściganiu przestępców, nie były do tego odpowiednio przygotowane, bez znajomości rynku leków.
- Inspekcja farmaceutyczna to służba administracyjna, która nie została powołana do ścigania bandytów. Ponadto obecnie dziewięciu czy dziesięciu wojewódzkich inspektorów farmaceutycznych, zaangażowanych w walkę z procederem, jest nękanych przez pełnomocników stron - mówił inspektor, wyjaśniając, o co chodzi: - Taki pełnomocnik, którym może być każdy, wysyła dużą ilość pism, na które trzeba odpowiedzieć. Zdarzają się też wnioski z powództwa cywilnego z nieracjonalnych powodów. Ponadto kiedy złożyłem wniosek o kontrolę podmiotu, który był podejrzewany o udział w odwróconym łańcuchu dystrybucji, zaczęło się nękanie mojej rodziny: telefony do pracodawcy żony, próby zdyskredytowania mnie w oczach wojewody - opowiadał inspektor.
Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej podkreślał, że w procederze nielegalnego wywozu leków uczestniczą aptekarze, ale jeśli mówimy o aptekarzach, to nie zawsze o farmaceutach. - Dzisiaj aptekę może prowadzić również nie - farmaceuta. Dużo takich osób weszło na rynek apteczny. Tym ludziom przyświeca tylko cel biznesowy. Farmaceuta postrzega osoby odwiedzające apteki jako pacjentów, nie - farmaceuta - jako portfel na dwóch nogach.
Zdaniem uczestników dyskusji, poza działaniami odpowiednich służb, potrzebne są dalsze zmiany w prawie. Jak dodał Paweł Trzciński, warto również dołączyć do tych działań zmianę w strukturze organizacyjnej inspekcji i wprowadzić jej pionizację. Wskazywał także na rozwiązania przyjęte w innych państwach, w tym utworzenie "policji farmaceutycznej".
źródło: rynekaptek.pl