Wiadomości
"Od kilku już lat w szpitalach trwa pod przykrywką pozornych oszczędności, niepokojący proces stopniowego przekształcania aptek szpitalnych w dziwny „twór", który nie ma odpowiednika w Europie, zwany działem farmacji szpitalnej (liczba aptek szpitalnych według aktualnych danych otrzymanych z okręgowych izb aptekarskich wynosi około 570, a jeszcze kilka lat temu była bliska 700, natomiast liczba działów farmacji nieustannie rośnie)"- alarmuje w piśmie do Agnieszki Pachciarz, prezes NRA dr Grzegorz Kucharewicz.
W ocenie szefa samorządu zawodowego aptekarzy, taka sytuacja powoduje, że farmaceuta nie ma możliwości należytego świadczenia usług, co więcej wobec działów farmacji nie istnieją wymagania jakie powinien spełniać lokal, w którym rzeczony dział się znajduje.
"Brak apteki w szpitalu czy niewystarczająca ilość personelu fachowego (magistrów farmacji, specjalistów z zakresu farmacji szpitalnej, klinicznej) oznacza osłabienie potencjału świadczeniodawcy, a tym samym znaczne obniżenie poziomu udzielanych przez niego świadczeń zdrowotnych, poprzez chociażby brak należytej kontroli nad produktem leczniczym czy wyrobem medycznym"- ocenia Grzegorz Kucharewicz.
W efekcie w jego ocenie sporządzaniem leków np. jałowych, cytotoksycznych, czy preparatów żywienia pozajelitowego zajmują się osoby niewykwalifikowane i nieupoważnione. Prezes NRA apeluje więc do szefowej NFZ o wzmocnienie pozycji aptek szpitalnych oraz pracujących w nich farmaceutów.