Wiadomości

Oct 28, 2013
Trine Hahnemann dla Onetu: będziemy mieli największy w historii kryzys dotyczący jedzenia
Trine Hahnemann, szef kuchni z Kopenhagi, od lat 90. "ratuje świat" za pomocą tradycyjnych nordyckich potraw. Swoją pasję do jedzenia kultywuje poprzez gotowanie, doradzanie, szkolenie i pisanie książek. Trine uwielbia gotować, a jej marzeniem jest, aby każdy człowiek na świecie spożywał jeden porządny posiłek dziennie. Trine jest także autorką książek kucharskich; te międzynarodowe – "The Scandinavian Cookbook" i "Nordic Diet" – zostały opublikowane w ponad 10 krajach. Trine obecnie pracuje nad The Rye Bread Project - to projekt, który kultywuje potęgę ziaren żyta.

Z Trine Hahnemann podczas TEDx 2013 w Krakowie rozmawiała Katarzyna Krawczyk.

Katarzyna Krawczyk: Żytni chleb - to twoja pasja i to, o czym chciałabyś porozmawiać przede wszystkim. Dlaczego właśnie żytni chleb, a nie cokolwiek innego?

Trine Hahnemann: Po pierwsze – to najważniejsza rzecz w mojej kulturze jedzenia. Pierwszy "prawdziwy" posiłek, jaki jadłam, mając prawdopodobnie osiem miesięcy, to właśnie kromka żytniego chleba z masłem. To jest bardzo bliskie mojej historii, ale także bliskie naszej tradycji skandynawskiej i północy Europy. Powód, dla którego tak bardzo interesuję się żytem, jest taki, że chciałabym, abyśmy zmienili nasz sposób żywienia. Tak, aby bardziej odpowiadał klimatowi, w którym żyjemy.

Mamy ogromny problem z dwiema rzeczami na naszej planecie – niszczymy klimat, a produkcja jedzenia bardzo się do tego przyczynia. A ludzie w zachodnim świecie chorują od swojej diety. Są miliardy osób, które są otyłe nie do końca z własnej winy, a właśnie z powodu złego odżywiania.

Żytni chleb jest bardzo zdrowy, niskowęglowodanowy, ma dużo witamin i minerałów, które są ważne, a także błonnik, który odgrywa kluczową rolę przy trawieniu. A do tego wszystkiego żytni chleb jest bardzo smaczny. To na czym mi zależy, to pobudzić świadomość ludzi, że na półkuli północnej, powinniśmy jeść to, co tu rośnie. Żyto, orkisz, pszenica, dużo warzyw – to rzeczy, na których powinniśmy się skupić. Nie powinniśmy jeść mango importowanego specjalnie z Tajlandii, jedzmy je, kiedy jesteśmy tam na wakacjach. Skupmy się na tych rzeczach, które rosną tam, gdzie żyjemy.

Skupianie się właśnie tylko na życie, jest po prostu dobrym sposobem na opowiedzenie mojej historii. Jeśli spojrzysz na historię, chleb był obecny we wszystkich imperiach, był odpowiedzialny za rewolucje. To właśnie dlatego jest to dobry punkt wyjściowy dla dyskusji na temat tego, w jakim społeczeństwie chcemy żyć.

Mówiłaś, że chleb, to nie tylko jedzenie, ale także symbol więzi społecznych i komunikacji. Co dokładnie masz na myśli, kiedy używasz takiego porównania?

Jedzenie to nasz wspólny język, wszyscy przecież musimy jeść. To jest dla nas bardzo ważne. Jeśli poczujemy więź, np. z chlebem, który pieczemy, zrozumiemy jego smak, to w pewnym sensie poczujemy komunikację z naturą. Lepiej będziemy się potrafili nią zaopiekować, ponieważ będziemy lepiej rozumieć wszystkie połączenia, jakie występują w przyrodzie. Pieczenie to rzecz wspólnotowa. Jest bardzo wiele religii, w których występuje dzielenie się chlebem, to jest zapisane w naszym DNA. Nie zawsze byliśmy tymi narodami, którymi jesteśmy teraz, jednak jeśli spojrzysz na dwa tysiące lat historii, to dostrzeżesz, że przez ten czas zawsze piekliśmy i jedliśmy chleb.

Obecnie pojawia się wiele diet, które nakazują całkowite wyeliminowanie chleba ze swojej diety. Co uważasz na temat tych wszystkich przeciwników chleba? Czy mogą mieć rację w pewnym sensie?

Powinniśmy być przeciwko chlebowi, który jest sztuczny, ale nie przeciw temu, który pochodzi z pełnych ziaren i jest zdrowy. Inną rzeczą jest samo pieczenie. Bo ono potrafi sprawić, że się zrelaksujesz. Jesteśmy obecnie strasznie zestresowani, taki mamy tryb życia. Dlatego tym bardziej powinniśmy też dbać o tradycję. Muszą być pewne rzeczy, które robimy powoli.

Powoli to jest właśnie kluczowe słowo. Żyjemy teraz w świecie fast foodów, które otaczają nas zewsząd. Takie jedzenie jest szybkie i łatwe. Jak sądzisz – czy w przyszłości nadal będziemy zwracać się bardziej w stronę filozofii szybkiego jedzenia, czy może nastąpi pewien odwrót i ludzie będą chcieli żyć zdrowiej i jeść wolniej?

Jeśli spojrzysz na statystyki, to wszystko, co robię, może wydawać się bez sensu. Widzę, co się teraz dzieje, ale w głębi serca naprawdę bardzo wierzę, prowadzę krucjatę i za sto lat, to wszystko się zmieni. Ja już mogę tego nie dożyć, żeby zobaczyć te prawdziwe zmiany, ale one nadejdą. A powód, dla którego nadejdą jest taki, że będziemy mieli największy w historii kryzys dotyczący jedzenia. I nastąpi on w ciągu najbliższych 15 lat, jeśli nadal będziemy postępować tak, jak postępujemy.

Dlaczego tak uważasz? Skąd takie prognozy?

Ponieważ przestanie nam wystarczać jedzenia. Sposób, w jaki traktujemy zwierzęta, ziarna, rośliny. To, że używamy GMO, to jest prosta droga do katastrofy. Nie mamy nawet na tyle czasu, żebym mogła opowiedzieć o tym, co robimy źle. Ale wróćmy do ziaren. Zauważ, że ja nazywam je diamentami, bo tak właśnie powinniśmy je traktować. Jeśli utracimy bioróżnorodność, to doprowadzi to do ograniczenia zapasów jedzenia. Obecnie na całym świecie korzystamy głównie z pszenicy, bo to ona daje największe plony. Ale przy jej uprawie używamy GMO i pestycydów i pewnego dnia, ona po prostu przestanie rosnąć, wyginie. I wtedy nie będziemy mieli żadnego innego ziarna, aby ją zastąpić, a wyhodowanie nowych, dużych plonów zajmie co najmniej 10 lat. Nie będziemy mieli co jeść.

Uważasz, że ludzie powinni mieć więcej szacunku do jedzenia? Czy jest jakiś sposób, aby móc to robić? Jak jeść mądrze?

Przede wszystkim – nie należy marnować jedzenia. Gotuj samodzielnie. To jest najlepszy sposób, aby zadbać o swoje zdrowie, a do tego spędzić miło czas. Idziesz do McDonald's i nie masz tam siedzenia przy wspólnym stole, rozmowy, wymiany poglądów i myśli. Gotując posiłek dla swoich przyjaciół i dla swojej rodziny, dajesz okazję do dzielenia się tym wszystkim. To sprawia, że czujesz z nimi więź i to jest dobre doświadczenie. To jest też uczta smaków, twoje zmysły są wtedy pobudzone, a to ważna część naszego życia. Nasz mózg potrzebuje rozrywki, a jedzenie ją zapewnia.

Często podróżujesz?

Tak.

Co więc jesz, będąc w podróży? Masz czas, żeby gotować?

Niestety nie. Ale staram się odwiedzać różnych ludzi i jem obiady w ich domach. Wtedy inni ludzie gotują dla mnie. Odwiedzam ich też dlatego, żeby zobaczyć, jak wygląda kultura jedzenia posiłków w ich domach. Ale kiedy jestem w swoim domu – sama gotuje wszystkie posiłki. Czasem zdarza się, że chodzę do restauracji, ale tylko dlatego, że moje dzieci nie mieszkają już ze mną. Kiedy mieszkały, zawsze starałam się gotować posiłek dla całej mojej rodziny. Codziennie. Kiedy moje dzieci były nastolatkami, strasznie na to narzekały, że musiały wracać do domu na obiad każdego dnia. Dopiero teraz, po latach, doceniają to i rozumieją. Przede wszystkim nie jedzą tylu fast foodów, co ich rówieśnicy. Mój syn, po tym jak się wyprowadził z domu, wpadł w pułapkę jedzenia fast foodów i kiedy po pół roku wrócił do domu, usiadł i powiedział: "Mamo, nie czuję się zbyt dobrze. Myślę, że to z powodu mojej diety. Muszę zacząć jeść więcej warzyw i owoców, tak jak wtedy, kiedy mieszkałem w domu". I na tym polega różnica, bo kiedy wychowałeś się na zdrowym jedzeniu, to po zjedzeniu fast foodów poczujesz, że coś jest nie tak. Ale jeśli wychowałeś się na takim złym, sztucznym jedzeniu, to nawet czując się źle, nie będziesz o tym wiedział, bo będziesz uważał, że to właśnie sposób, w jaki powinieneś się czuć.

A co w takim razie sądzisz o kulturze jedzenia w Polsce?

Trudno dokładnie powiedzieć. Ale wydaje mi się, że przez historię, którą macie za sobą, z cierpieniem, z komunizmem, robicie teraz wszystkie błędy, które my, Skandynawowie kiedyś robiliśmy. Chciałabym, żebyśmy mogli wam doradzić, ale to jest tak jak z nastolatkami. Chce się powiedzieć: "Nie musisz robić tych wszystkich błędów, bo ja je robiłam i wiem, do czego one prowadzą". Dbajcie o swoje dobra narodowe, organiczne uprawy! Wczoraj poszłam do sklepu, tu w Krakowie, i oniemiałam! Nigdy w życiu nie widziałam tak dużej ilości jedzenia w proszku. Musiałam aż zrobić kilka zdjęć, to niesamowite.

Jeśli mogłabyś nam, Polakom, dać jedną radę, to jak ona by brzmiała?

Zacznijcie celebrować wasze tradycyjne posiłki. I na tym opierajcie wszystko. Nie porzucajcie swoich korzeni.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Ja również dziękuję.