Wiadomości

Oct 2, 2013
Świadczenia komercyjne nie łatają budżetów przekształconych lecznic

Możliwość zdobywania środków z komercyjnych świadczeń była impulsem do przekształcenia niektórych publicznych lecznic. Liczono, że w ten sposób często zadłużone placówki staną się dochodowe. W praktyce jednak przychody z zakresu usług komercyjnych to margines ich dochodu. Czy to może się zmienić?


Mazowiecki Szpital Bródnowski w Warszawie jako spółka działa już ponad dwa lata. Jak przyznaje nam Piotr Gołaszewski, rzecznik placówki od początku jej działalności wiadome było, że to NFZ będzie kluczowym "klientem" lecznicy.

- I w tym zakresie nic się nie zmieniło. Przychody komercyjne to faktycznie mały procent ogólnych środków jakie wpływają do szpitala - mówi. Choć, jak zaznacza nasz rozmówca, szpital obserwuje stały wzrost ich udziału.

Czy jest o co się bić?
Marek Wójcik ekspert ds. ochrony zdrowia Związku Powiatów Polskich zwraca uwagę, że trzy czwarte przekształconych lecznic to dawne szpitale powiatowe. W tych placówkach trudno jest znaleźć takie, których dochód z tytułu świadczeń komercyjnych przekroczyłby 8 proc. ogólnego przychodu.

- O 10 proc. przychodzie praktycznie można mówić tylko w przypadku placówek działających w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Realizowane tam świadczenia są zdecydowanie tańsze niż te wykonywane w szpitalach. Tym samym są bardziej dostępne dla pacjentów - podkreśla Wójcik.

Nasz rozmówca przekonuje, że jeżeli szpital będący spółką w ciągu roku zwiększy swoje przychody dzięki działalności komercyjnej o 0,5 proc. to należy i tak to uznać za dobry wynik; jeżeli uda się o 1 proc. - za wspaniały.

- W kraju rocznie z kieszeni pacjentów idzie 35 mln zł na ochronę zdrowia, ale większość są to wydatki poniesione na zakup leków. Do szpitali trafia z tego ok. 2 proc. Dlatego błędem jest liczenie, że duży podmiot utrzyma się bez wpływów z NFZ, a komercja uzdrowi lecznice. By tak się stało Polacy musieliby stać się bardziej zamożni - podkreśla ekspert.

Bariera ekonomiczna to nie jedyna jaka blokuje możliwości opłacalnej działalności zarobkowej szpitali.

Blokują unijne dotacje
Jak zwraca nam uwagę Piotr Gołaszewski kolejne ograniczenia wynikają z zakupu części sprzętu w ramach środków UE.

Warunkiem otrzymania dotacji jest złożenie oświadczenia przez podmiot wnioskujący, iż otrzymane wsparcie będzie wykorzystane dla celów świadczeń gwarantowanych w ramach kontraktu z instytucją finansującą publiczne świadczenia zdrowotne (NFZ). Dopiero po upływie pięciu lat można korzystać z niego komercyjnie.

Trudno zaś znaleźć szpital, który w latach 2007-2013 nie sięgnął choć raz po unijne fundusze i wobec tego może obecnie swobodnie dysponować swoim sprzętem.

Żeby nie oddawać unijnych dotacji, trzeba więc pilnować, by komercyjny pacjent podczas hospitalizacji nie korzystał z tego wszystkiego, co zakupiono za pieniądze UE. Nieco inaczej rzecz się ma w przypadku pacjentów z zagranicy.

- Problem został rozwiązany. Dyrektywę transgraniczną przyjęto w Unii Europejskiej, więc nie logiczne byłoby teraz zakazywanie jej stosowania przez placówki które skorzystały z pomocy Unii - mówi wiceminister zdrowia Sławomir Neumann w opublikowanym we wtorek (1 października) wywiadzie w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Jak natomiast wyjaśnił, nie ma pewności czy również polscy pacjenci będą mogli być leczeni na tym sprzęcie, jeżeli zdecydują się zapłacić za zabieg.

- Żeby uniknąć takich niedomówień w przyszłości, chcemy, aby z warunków nowej perspektywy jasno wynikało, że inwestycje poczynione w ochronie zdrowia za pieniądze z UE mogą być również wykorzystywane w celach komercyjnych - dodał wiceminister, zaznaczając że szansa na ostateczne ustalenia w tej kwestii pojawi się nie wcześniej niż w połowie przyszłego roku.

Pacjenci pytają o promocję
Jednym z nielicznych szpitali będących w trakcie procesu przekształcania w spółkę, który już wkrótce w swojej ofercie będzie miał odpłatne leczenie zarówno dla pacjentów z kraju i zagranicy jest Pomorskie Centrum Traumatologii w Gdańsku. Tu problemu "embarga" na użycie sprzętu podczas np. operacji plastycznych nie ma, bo dokonywane w ostatnim czasie modernizacje czy zakupy były finansowane z pieniędzy samorządu województwa pomorskiego.

Dariusz Kostrzewa, dyrektor PCT na łamach Dziennika Bałtyckiego zapewnił, że chorzy leczeni na NFZ i prywatni będą traktowani z podobną starannością.

Piotr Gołaszewski zwraca uwagę, że początki budowania oferty komercyjnej w szpitalach nie są też łatwe ze względu na opór pacjentów, ale to podejście się zmienia wraz z poprawą dostępności.

- Większość z nich jako osoby ubezpieczone oczekiwały usługi bezpłatnej. Co jest oczywiste. Natomiast konsekwentne działania w ramach budowania bardzo taniej oferty, która pozwalała zwiększyć dostępność np. do badań laboratoryjnych pomogła nam przełamać wspomnianą niechęć. Jest już kilka obszarów gdzie to klienci pytają o kolejną promocję, a nie narzekają na konieczność płacenia - zaznacza rzecznik Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego w Warszawie.

Pod karą grzywny
Kolejna sprawa to element współpracy z NFZ. Lecznice nie mają prawa zarabiać na odpłatnym leczeniu pacjentów w zakresach objętych kontraktem z Funduszem. Tu stanowisko płatnika jest jednoznaczne.

- Świadczenia gwarantowane są przedmiotem umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, a pobieranie nienależnych opłat za świadczenia będące przedmiotem umowy, stanowi wykroczenie określone w art. 193 pkt 4 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, zgodnie z którym, kto pobiera nienależne opłaty od ubezpieczonych za świadczenia objęte umową z Funduszem o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, podlega karze grzywny - informuje Andrzej Troszyński, rzecznik Centrali NFZ.

I bez znaczenia jest tu tłumaczenie, że szpitale często dysponują nowoczesnym sprzętem, który jest niewykorzystywany ze względu na zbyt niskie kontrakty z NFZ. Dla płatnika nie jest też argumentem, że część świadczeń zakontraktowanych przez NFZ nie jest opłacalna, przynosi straty, więc przydałoby się uzupełnić budżet pieniędzmi prywatnych pacjentów.

Jak przyznaje rzecznik Szpitala Bródnowskiego niekiedy dochodzi do sytuacji, że pacjent jest zainteresowany współpłaceniem za pewne świadczenia, natomiast szpital nie może się na to zgodzić. - Obszarem gdzie takich przykładów nie brakuje jest położnictwo - dodaje.

Jak widać, chociaż wydaje się, że szpitale będące spółkami mogą prowadzić działalność zarobkową, to w rzeczywistości możliwości te są dość ograniczone.

Komercja będzie w ustawie
Monika Duszyńska z kancelarii prawnej CMS Cameron McKenna zwraca uwagę, że dostępna jest taka formuła, gdzie szpital wynajmuje powierzchnię prywatnym inwestorom, którzy finansują tam całą infrastrukturę, wstawiają swój sprzęt.

- To  jest jak najbardziej pożądanym rozwiązaniem, dającym szansę na wykorzystanie tego potencjału prywatnego. Pozyskania pewnych środków finansowych, które dla samego szpitala byłyby niemożliwe do wygenerowania z przychodów np. z kontraktu - wyjaśnia prawnik.

Obowiązująca od 1 lipca ustawa o działalności leczniczej tej od dawna kontrowersyjnej kwestii nie uregulowała. Jest jednak szansa, że to się zmieni.

W czerwcu wiceminister zdrowia Sławomir Neumann zapowiedział, że możliwość udzielania przez szpitale komercyjnych świadczeń zdrowotnych poza kontraktem z Narodowym Funduszem Zdrowia zostanie wpisana do przygotowywanego projektu ustawy. Chodzi o zapis dotyczący wszystkich szpitali, niezależnie od struktury organizacyjnej, jasno mówiący o tym, że szpitale mogą udzielać świadczeń komercyjnych poza kontraktem z NFZ.

- Chcemy to dobrze opisać, aby nie zostawić wątpliwości, kiedy i jak można prowadzić działalność komercyjną poza Narodowym Funduszem Zdrowia, opisując też gwarancje dla tych pacjentów, którzy korzystają ze świadczeń opłacanych przez NFZ - zaznaczył minister.

Neumann przyznał, że możliwości publicznych jednostek nie są w 100 procentach wykorzystane i nadal jest przestrzeń, by po wykonaniu kontraktu dla NFZ uruchomić środki, ludzi i sprzęt. Jak mówił, obecnie jest to teoretycznie możliwe, jednak szpitale mają wątpliwości i nie wykorzystują potencjału swoich placówek w obawie przed sankcjami.