Wiadomości

Feb 19, 2013
Badania: e-papierosy znacznie mniej szkodliwe od tradycyjnych
Papierosy elektroniczne są znacznie mniej szkodliwe od tradycyjnych - obiegową opinię na ten temat potwierdzają najnowsze badania prowadzone pod kierunkiem prof. Andrzeja Sobczaka w Zakładzie Szkodliwości Chemicznych i Toksykologii Genetycznej Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu. Że szkodzą jedne i drugie - nie ulega wątpliwości. Sprawą dyskusyjną jest natomiast porównanie wpływu na zdrowie substancji towarzyszących znajdującej się w nich i uzależniającej nikotynie.

W zwykłych papierosach jest ponad 5600 różnych związków (badania z 2012 r.). Natomiast w płynie (liquid) spalanym w e-papierosach dodatki można policzyć na palcach jednej ręki. Oprócz nikotyny są to: woda, glikol propylenowy lub gliceryna albo mieszanina tych związków, a także od kilku do kilkunastu substancji zapachowo-smakowych z atestami dopuszczalności do stosowania w kosmetykach i artykułach spożywczych.

Czy e-papierosy są mniej rakotwórcze?
- Problem w tym, że wspomniane składniki podgrzewane są w elektronicznym papierosie do temperatury 200 stopni - mówi nam prof. Andrzej Sobczak. - Choć jestem zwolennikiem e-papierosów, to nie ukrywam, że mamy dowody wskazujące, iż w przypadku podgrzania gliceryny pojawiają się ślady formaldehydu i akroleiny acetaldehydu, a zatem związków kancerogennych, toksycznych. Jednakże ich stężenia - przynajmniej w niektórych z badanych przez nas liquidach - są minimalne, dziesięciokrotnie mniejsze niż progowe stężenie formaldehydu w powietrzu, przy którym ponad 50 proc. osób odczuwa podrażnienie błon śluzowych - wyjaśnia naukowiec.

Dodaje, że szczegółowe wyniki badań zostaną niebawem opublikowane w amerykańskim czasopiśmie Tobacco Control - będzie to praca naukowców z Zakładu Chemii Ogólnej i Nieorganicznej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, Zakładu Szkodliwości Chemicznych i Toksykologii Genetycznej Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu oraz dr. Neala Benowitza z Uniwersytetu Kalifornijskiego.

- Czy można zatem powiedzieć, że niebezpieczeństwo wystąpienia nowotworu u użytkownika e-papierosów jest mniejsze? - pytamy prof. Sobczaka.


- Jako naukowiec nie mogę odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Wszystko może być szkodliwe, bo w grę wchodzą cechy osobnicze. Ktoś na tysięczną dawkę formaldehydu może zareagować tragicznie, a ktoś inny - nawet gdy przekroczy progowe stężenie formaldehydu - będzie funkcjonował normalnie - podkreśla badacz.

Pomocne w rzucaniu palenia
W badaniach prowadzonych w Instytucie Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu skoncentrowano się na porównaniu papierosów tradycyjnych z e-papierosami.

- Różnica jest olbrzymia, to niebo i ziemia - mówi krótko profesor. - W tradycyjnym papierosie mamy mnóstwo związków. Choćby tlenek węgla, który powoduje przemianę naszej hemoglobiny w karboksyhemoglobinę, utrudniając proces oddychania i funkcjonowanie układu sercowo-naczyniowego. W elektronicznym papierosie nic takiego nie występuje. Jest on wielokrotnie bardziej bezpieczny dla zdrowia niż papieros konwencjonalny - dowodzi prof. Sobczak.

Zwraca również uwagę, że e-papierosy są bardzo skuteczne w przypadku osób, które chcą rzucić palenie, ale nie pomogły im w tym gumy do żucia, inhalatory, plastry itp. środki stosowane w nikotynowej terapii zastępczej. Obserwacje dowodzą, że wielu palaczy wspomagając się e-papierosem zerwało z nałogiem. - Badania są jednak nowe i nie wiemy, czy na przykład za pół roku takie osoby nie wrócą do nałogu - zastrzega profesor.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała jednak, że dopóki nie zostaną przeprowadzone kompleksowe badania, włącznie z klinicznymi, dotyczące e-papierosa, producenci nie mają prawa reklamować tych wyrobów jako skutecznych środków nikotynowej terapii zastępczej.

Kwestią wymagającą poważnych badań klinicznych jest też odpowiedź na pytanie, jak osoby palące przez wiele lat e-papierosy reagują na wdychany codziennie glikol propylenowy i glicerynę. Tu nie wystarczą badania laboratoryjne.

Co się dzieje, gdy wdychamy podgrzany glikol?
Być może odpowiedź padnie w Bostonie, gdzie w dniach 13-17 marca odbędzie się coroczna konferencja towarzystwa zajmującego się uzależnieniem od nikotyny, podczas której Polacy mają cztery wystąpienia.

Na razie jednak niewiele o tym wiemy. Rządy nie dysponują wiarygodnymi danymi, nie mają zatem wiedzy, czy e-papierosy można uznać za produkt leczniczy, wspomagający rozstanie z nałogiem, czy za kolejny szkodliwy wyrób uzależniający od nikotyny. W poszczególnych krajach sprawa traktowana jest zatem różnie.

W ocenie dr. Mirosława Dworniczaka, chemika, autora książki o e-papierosach, dwa ośrodki naukowe wiodą obecnie prym w badaniach nad e-papierosami. Pierwszy to grupa skupiona wokół prof. Riccarda Polosy, dyrektora Instytutu Medycyny Wewnętrznej i Immunologii Klinicznej Uniwersytetu w Katanii we Włoszech, gdzie prowadzone są badania chemiczne i kliniczne.

- Prof. Polosa nie doszukał się efektów ubocznych poza krótkotrwałymi - suchością w gardle i kaszlem. Zdarzają się również efekty uczuleniowe na glikol. Poza wymienionymi innych zagrożeń nie stwierdzono - relacjonuje wyniki włoskich badań dr Dworniczak. I przypomina, że glikol jest nośnikiem leków wziewnych podawanych po przeszczepach płuc.  Jednak w przypadku e-papierosów dawki glikolu są większe, przyjmowane niemal permanentnie.

- Trudno powiedzieć, co okaże się za 20-30 lat. W każdym razie obecnie nie stwierdzono ostrych efektów ubocznych. Wziewna toksyczność glikolu nie była dotychczas badana, ponieważ nie było takiej potrzeby. Ostatnie badania nasycenia pomieszczeń glikolem miały miejsce bodajże w latach 40. lub 50. u b. w. - mówi chemik.

- Dr Konstantinos Farsalinos z Grecji bada z kolei kwestię, jak e-papierosy oddziałują na układ krążenia - dodaje Dworniczak. I wyjaśnia, że greckie badania przedstawione na Europejskim Kongresie Kardiologicznym dowodzą, iż nie ma różnic w zakresie parametrów hemodynamicznych między osobami niepalącymi a użytkownikami e-papierosów. Istnieje natomiast olbrzymia różnica zdrowotna między palaczami tradycyjnych papierosów, a osobami korzystającymi z e-papierosów - na korzyść tych ostatnich.

W Polsce, oprócz prof. Sobczaka, nikt nie prowadzi badań dotyczących e-papierosów. - Chciałbym przy okazji zauważyć, że profesor Sobczak był wcześniej sceptycznie nastawiony do tego produktu - dodaje Dworniczak.

To nie jest zabawka
- Nie ulega wątpliwości, że e-papierosy są o wiele bardziej bezpieczne niż konwencjonalne. Z tym zastrzeżeniem, że badałem 12 najbardziej popularnych produktów, a na naszym rynku jest ich blisko 90 - podkreśla profesor Sobczak. Przestrzega jednocześnie przed kupowaniem produktów niszowych - bez ulotek z informacjami o producencie, importerze, wskazaniach i składzie. Mogą być one zanieczyszczone np. toluenem lub benzenem.

- Elektronicznego papierosa nie należy ponadto traktować w kategoriach modnego gadżetu czy zabawki, co niestety czyni młodzież kupująca je dla szpanu. To produkt dla palaczy, którzy chcą pożegnać się z nałogiem: dla ludzi, którzy próbowali rzucić palenie, ale nie wytrzymali bez nikotyny i rytuału towarzyszącemu temu nałogowi. E-papieros daje im tak potrzebną namiastkę - podkreśla dr Dworniczak.

(źródło: www.rynekzdrowia.pl)