Wiadomości
Feb 9, 2013
Znieczulenie do porodu - hipokryzja przepisów
"Znieczulenie na życzenie" to nie wymóg, ale konstytucyjnie zagwarantowane prawo każdej rodzącej do wszelkich dostępnych metod uśmierzania bólu - stwierdza Katarzyna Sabiłło, prezes Fundacji Lege Pharmaciae, nawiązując do artykułu w portalu rynekzdrowia.pl z 28 stycznia br. ("Polski poród - znieczulenie to nadal luksus").
Za sprawą tego tekstu powrócił temat znieczulenia zewnątrzoponowego (ZZO) i jego ograniczonej dostępności dla pacjentek rodzących w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego.
Niska wycena porodu oraz braki kadrowe to na pewno jedne z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy, jednak nie bez znaczenia pozostaje również kwestia braku woli przyjęcia przez MZ i NFZ racjonalnej wykładni istniejących przepisów.
"Znieczulenie na życzenie" to nie wymóg, ale konstytucyjnie zagwarantowane prawo każdej rodzącej do wszelkich dostępnych metod uśmierzania bólu, w tym metod farmakologicznych ze ZZO włącznie. Z tego prawa może ona świadomie zrezygnować lub skorzystanie z niego może okazać się niemożliwe z powodu przeciwwskazań, jednak nikt nie może jej tego prawa odmówić lub go ograniczać.
Kwestią sporną nie jest więc aspekt medyczny i nikt nie kwestionuje, że ostateczna decyzja podania znieczulenia zawsze należy do lekarza. Problemem jest prawidłowe zdefiniowanie ZZO stosowanego podczas porodu fizjologicznego jedynie w celu zniesienia bólu, a tym samym sposobu jego finansowania.
Jeżeli ZZO jest finansowane przez NFZ w ramach porodu jako świadczenia gwarantowanego dla każdej rodzącej - pod warunkiem braku przeciwwskazań - to wówczas należy się ono bezpłatnie. Jeżeli natomiast jest ono finansowane jedynie w określonych wskazaniach medycznych, wówczas rodząca, u której takie wskazania nie występują, np.: cukrzyca, a jednocześnie nie stwierdzono przeciwwskazań, ma prawo do skorzystania z takiego świadczenia odpłatnie. W jej przypadku, wykracza ono bowiem poza koszyk świadczeń gwarantowanych i nie jest objęte kontraktem z NFZ.
Rozporządzenie MZ z 29.08.2009 r. w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego nie precyzuje dokładnie świadczeń wchodzących w skład porodu. Należy więc przyjąć, że ZZO, co do zasady, nie jest finansowane w ramach porodu jako świadczenia gwarantowanego.
Potwierdza to Rozporządzenie MZ z 20.09.2012 r. w sprawie standardów postępowania oraz procedur medycznych przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem, które w punkcie I.3 jednoznacznie wskazuje, iż: "Ingerencja w naturalny proces (…) porodu (…) wiąże się z uzasadnionym medycznie wskazaniem, a "Uzasadniona konieczność ingerencji w naturalny proces ciąży lub porodu, w szczególności (…) znieczulenie farmakologiczne (…) oznacza, że ciąża lub poród wymaga zastosowania dodatkowych procedur wykraczających poza niniejsze standardy.”
Co ciekawe, we wspomnianym już artykule również rzecznik prasowy MZ powołuje się na powyższy przepis używając go jednak jako argumentu potwierdzającego rzekomą możliwość bezpłatnego zastosowania ZZO u każdej rodzącej.
W punkcie VI wspomnianego rozporządzenia „Strategie uśmierzania bólu podczas porodu” nie jest opisana jakakolwiek metoda farmakologiczna, co również dowodzi, że ZZO nie jest powszechnie obowiązującym standardem.
Nie można więc przyjąć żadnej innej wykładni, niż ta, że każde znieczulenie farmakologiczne, czyli również ZZO, wykracza poza okołoporodowe standardy postępowania i jest świadczeniem gwarantowanym tylko i wyłącznie w określonych wskazaniach medycznych, wśród których zniesienie bólu nie jest wymienione. Jeżeli tak, to każda rodząca, u której takie wskazania nie występują, powinna mieć prawo do skorzystania z niego odpłatnie, w przypadku braku przeciwwskazań medycznych.
Niestety, nawet jeżeli powyższa wykładnia zostałaby przyjęta przez MZ i NFZ, skorzystanie przez rodzące z odpłatnego ZZO nie byłoby możliwe, gdyż nieustająco utrzymywana jest wadliwa prawnie i szkodliwa społecznie interpretacja zakazująca pobierania jakichkolwiek opłat przez SPZOZ-y.
Przypomnijmy, że interpretacja ta została całkowicie podważona przez prof. Michała Kuleszę w dwóch opiniach prawnych, których był współautorem. Profesor podkreślał, że współpłacenie to uprawnienie pacjenta do realizacji podmiotowego konstytucyjnego prawa do ochrony zdrowia. Do tej pory nikt z tej wiedzy i potencjału intelektualnego nie skorzystał. Ze szkodą dla pacjentów.
Jednak zgodnie z informacją przekazaną szpitalom położniczym przez NFZ w 2010 r., ZZO należy traktować jako należące się wszystkim rodzącym bezpłatnie w ramach porodu. Wydawałoby się, że jest to rozwiązanie optymalne, ale niestety... Cynizm sytuacji polega na tym, że średni koszt 3-dniowej hospitalizacji związanej z porodem drogami natury z ZZO to ok. 3,3 tys. zł, bez ZZO - ok. 2,5 tys., a aktualna wycena porodu przez NFZ to ok. 1,7 tys. zł.
Mamy więc sytuację, że trwanie przy wadliwej interpretacji przepisów zadaje gwałt racjonalnej wykładni ograniczając prawa konstytucyjne rodzących. Z drugiej strony rzekoma refundacja ZZO dla wszystkich rodzących jest fikcją z uwagi na niedoszacowanie porodu jako świadczenia gwarantowanego. Władza może się więc chwalić, że refunduje ZZO każdej rodzącej, ale jest to refundacja iluzoryczna, gdyż pacjentki nie mogą z niej skorzystać.
Jak zwykle tracą na tym panie w gorszej sytuacji finansowej. Nie stać ich na pakiet ze ZZO w szpitalach prywatnych (ok. 15 tys. zł), a w szpitalach publicznych hipokryzja przepisów pozwala im jedynie na przyjmowanie pozycji przynoszących ulgę w odczuwaniu bólu lub gaz rozweselający - metody dalekie od aktualnej wiedzy medycznej.
Katarzyna Sabiłło
Fundacja Lege Pharmaciae
(źródło: www.rynekzdrowia.pl)
Niska wycena porodu oraz braki kadrowe to na pewno jedne z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy, jednak nie bez znaczenia pozostaje również kwestia braku woli przyjęcia przez MZ i NFZ racjonalnej wykładni istniejących przepisów.
"Znieczulenie na życzenie" to nie wymóg, ale konstytucyjnie zagwarantowane prawo każdej rodzącej do wszelkich dostępnych metod uśmierzania bólu, w tym metod farmakologicznych ze ZZO włącznie. Z tego prawa może ona świadomie zrezygnować lub skorzystanie z niego może okazać się niemożliwe z powodu przeciwwskazań, jednak nikt nie może jej tego prawa odmówić lub go ograniczać.
Kwestią sporną nie jest więc aspekt medyczny i nikt nie kwestionuje, że ostateczna decyzja podania znieczulenia zawsze należy do lekarza. Problemem jest prawidłowe zdefiniowanie ZZO stosowanego podczas porodu fizjologicznego jedynie w celu zniesienia bólu, a tym samym sposobu jego finansowania.
Jeżeli ZZO jest finansowane przez NFZ w ramach porodu jako świadczenia gwarantowanego dla każdej rodzącej - pod warunkiem braku przeciwwskazań - to wówczas należy się ono bezpłatnie. Jeżeli natomiast jest ono finansowane jedynie w określonych wskazaniach medycznych, wówczas rodząca, u której takie wskazania nie występują, np.: cukrzyca, a jednocześnie nie stwierdzono przeciwwskazań, ma prawo do skorzystania z takiego świadczenia odpłatnie. W jej przypadku, wykracza ono bowiem poza koszyk świadczeń gwarantowanych i nie jest objęte kontraktem z NFZ.
Rozporządzenie MZ z 29.08.2009 r. w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego nie precyzuje dokładnie świadczeń wchodzących w skład porodu. Należy więc przyjąć, że ZZO, co do zasady, nie jest finansowane w ramach porodu jako świadczenia gwarantowanego.
Potwierdza to Rozporządzenie MZ z 20.09.2012 r. w sprawie standardów postępowania oraz procedur medycznych przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem, które w punkcie I.3 jednoznacznie wskazuje, iż: "Ingerencja w naturalny proces (…) porodu (…) wiąże się z uzasadnionym medycznie wskazaniem, a "Uzasadniona konieczność ingerencji w naturalny proces ciąży lub porodu, w szczególności (…) znieczulenie farmakologiczne (…) oznacza, że ciąża lub poród wymaga zastosowania dodatkowych procedur wykraczających poza niniejsze standardy.”
Co ciekawe, we wspomnianym już artykule również rzecznik prasowy MZ powołuje się na powyższy przepis używając go jednak jako argumentu potwierdzającego rzekomą możliwość bezpłatnego zastosowania ZZO u każdej rodzącej.
W punkcie VI wspomnianego rozporządzenia „Strategie uśmierzania bólu podczas porodu” nie jest opisana jakakolwiek metoda farmakologiczna, co również dowodzi, że ZZO nie jest powszechnie obowiązującym standardem.
Nie można więc przyjąć żadnej innej wykładni, niż ta, że każde znieczulenie farmakologiczne, czyli również ZZO, wykracza poza okołoporodowe standardy postępowania i jest świadczeniem gwarantowanym tylko i wyłącznie w określonych wskazaniach medycznych, wśród których zniesienie bólu nie jest wymienione. Jeżeli tak, to każda rodząca, u której takie wskazania nie występują, powinna mieć prawo do skorzystania z niego odpłatnie, w przypadku braku przeciwwskazań medycznych.
Niestety, nawet jeżeli powyższa wykładnia zostałaby przyjęta przez MZ i NFZ, skorzystanie przez rodzące z odpłatnego ZZO nie byłoby możliwe, gdyż nieustająco utrzymywana jest wadliwa prawnie i szkodliwa społecznie interpretacja zakazująca pobierania jakichkolwiek opłat przez SPZOZ-y.
Przypomnijmy, że interpretacja ta została całkowicie podważona przez prof. Michała Kuleszę w dwóch opiniach prawnych, których był współautorem. Profesor podkreślał, że współpłacenie to uprawnienie pacjenta do realizacji podmiotowego konstytucyjnego prawa do ochrony zdrowia. Do tej pory nikt z tej wiedzy i potencjału intelektualnego nie skorzystał. Ze szkodą dla pacjentów.
Jednak zgodnie z informacją przekazaną szpitalom położniczym przez NFZ w 2010 r., ZZO należy traktować jako należące się wszystkim rodzącym bezpłatnie w ramach porodu. Wydawałoby się, że jest to rozwiązanie optymalne, ale niestety... Cynizm sytuacji polega na tym, że średni koszt 3-dniowej hospitalizacji związanej z porodem drogami natury z ZZO to ok. 3,3 tys. zł, bez ZZO - ok. 2,5 tys., a aktualna wycena porodu przez NFZ to ok. 1,7 tys. zł.
Mamy więc sytuację, że trwanie przy wadliwej interpretacji przepisów zadaje gwałt racjonalnej wykładni ograniczając prawa konstytucyjne rodzących. Z drugiej strony rzekoma refundacja ZZO dla wszystkich rodzących jest fikcją z uwagi na niedoszacowanie porodu jako świadczenia gwarantowanego. Władza może się więc chwalić, że refunduje ZZO każdej rodzącej, ale jest to refundacja iluzoryczna, gdyż pacjentki nie mogą z niej skorzystać.
Jak zwykle tracą na tym panie w gorszej sytuacji finansowej. Nie stać ich na pakiet ze ZZO w szpitalach prywatnych (ok. 15 tys. zł), a w szpitalach publicznych hipokryzja przepisów pozwala im jedynie na przyjmowanie pozycji przynoszących ulgę w odczuwaniu bólu lub gaz rozweselający - metody dalekie od aktualnej wiedzy medycznej.
Katarzyna Sabiłło
Fundacja Lege Pharmaciae
(źródło: www.rynekzdrowia.pl)